Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
MOCZYMORDKIIOCHLAPUSY
„Leżałembezruchu,
nawznakzzamkniętymi
oczami,spokojny,jaknigdy
spokojny;będętakleżał
jeszczegodzinę,dwie,trzy,
niesłyszącświatazaoknem,
potemwstanęinicjuż
niebędzietakiesamo.
Wróciłemdosiebie”.
JanuszDrzewucki
Bylitoludziedobrzyirozumni,którychdawnotemupoznałem
władnymmieścieBydgoszcz.Przyjechalizjednąstarą
walizką,obładowanimnóstwemtoreb,tobołków,sakiewek,saszetek
ichlebaków;objuczenipełnymiżarciaipiersiówekreklamówkami,
siatkamipękatymiodwziętychnadrogęgazetcodziennych,
opiniotwórczychtygodników,niszowychmiesięcznikówibranżowych
kwartalników;zplecakaminaplecach,zbutlamigorącejwody
odoustnychrurkachrzuconychprzezramię,uzbrojeniwkamizelki
zkieszonkaminapieniądze,lekiimaścinaodmrożenia,wwełnianych,
mimokanikuły,czapkachzpomponaminasuniętychtaknisko,
żeledwiespodnichcokolwiekwidzieli,słowem:zekwipunkiem
pogromcówBiałegoKontynentu,tyleżewśrodkulata.
Wcześniejwysłałemimmaila:„Dobrzesięzastanówcie,tunie
Pragaczeska,nawetniewarszawska,porywaciesięnadzicz,Bałkany
torozwartagłodempaszczalwa!”.Zdajesię,żewłaśnietoich
zelektryzowało.TakaSerbiaimsięśniła.Szukalibowiemwielkiej
odmiany,chcielizacząćwszystkoodnowa,daćsiępożreć,strawić
iwypluć.Ruszalinawyprawężycia,kuodnowieciała,duchaitego,
cojełączy.Jeszczewpociąguzażyczylisobie,bymichwitał