Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
naperonie.„Nieznamyrealiów,czekajnanas”,pisaliwesemesie.
Pośpieszyłemimwięcwsukurs,wyszedłemnadworzec,anaSterijinej
14mieszkaniezaświeciłopomniepustką.Przynajmniejwkuchni,
gdzieprzezoknowdachuukośniewpadałosłońce,rysującnaścianie
figuręotrzechbokachrombuczytrapezuijednympółokrągłym.
Łazienkęwypełniałaciemność,asypialniępółmrok;barwyikształty
bezludnegodomu.Wprzedpokoju,zataczająccorazwęższekręgi,
odpodłogiposufitwokółzgasłejżarówkilatałyowady.
Kiedyichprzyprowadziłem,nawetniezdjęlibutów.Dosłownie
namgnieniestanęlipośrodkukuchni,wzbijającwpowietrzetysiące
kryształkówkurzu.Wmoichoczachtrwałotodłużej,jakbywujęciu
poklatkowympokazaćdwóchmężczyzntkwiącychbezruchuwsnopie
epileptycznieroztańczonychdrobin.Światłoobłuskiwałoichtwarze
zezmęczenia.Rzucalicieńnaczworoboknaścianie,czarnąplamą
dzielącgonapół.Jednastrona,ostrezałamanialinii,wróżyłaścieżkę
wprzód,adrugakoło.Tenukładichopisywał.Onigotworzyli.
Odciskaliśladwgeometrii,którajeszczeprzedchwiląnikogonie
miała,zajmowaliprzestrzeń,którajużnigdyniebędzietakasama.
Ciosaliwniejswójengram.Stałemwdrzwiachinarazpoczułem,
żepoichwyjeździezostanętutajsamiznimi.Bezwiednie
wyobraziłemsobiegłuchypokójpośmiercibliskiegoczłowieka.
Naziemięsprowadziłmniełomot.Chłopcyzdjęliplecakiizresztą
bambetlicisnęlijewkąt,kopiączezłościąposzczególnesztukiiklnąc
naichnieludzkiciężar.Podróżzalałaimsadłazaskórę,amimoto,
zmordkowaniiprzepoceni,zmiejscaruszylinamiasto.Itobalkonem!
Cobyłorobić?Skoczyłemzanimi.Fru!,natrampolinęwpodwórzu,
astamtądprzezbramęnaulicę.Szybkozaliczyliśmyparęprzybytków
lekkiejmuzyoraztanichspirytualiówiogarnęłanaschwilowasenność.
Ztelewizorówpodsufitemleciałymiłedlaokaiprzykredlaucha
nowoczesnepieśniludowewwykonaniuniekobiet,apiersi.Polałasię
ziołowawódka.Wspinaczkęzaczęliśmywięcodzawinięciadobazy.
Wpewnejchwiliuświadomiłemsobie,żemuszęichzostawić.
Przecieżdzisiajjestegzamin,dziecizaliczająjęzykpolski,trzebaiść
doszkoły.PokręciliśmysięjeszczetrochęwokolicyRybiegoRynku,
pokazałemimwieczniezamkniętyPałacWładykiomatowychszybach