Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
doleżącegonadniepudełkaplastrów.Wyjęłajeden,
przyłożyładopęcherza,przykleiłajedenkoniec,
wygładziłaiprzykleiładrugi.Nakładanieplastra
przypomniałojejdzieciństwo.Czasy,wktórych
wiedziała,żemaopiekę,żektośzawszeoniązadba.
Ścisnęłojąwgardle.Niemogłategoznieść.Zakryła
twarzręką,bystłumićgłos,izapłakała.Rozpaczliwy
szlochrozdzierałjejpiersi.
Zaciskającpowieki,próbowałaprzestać,alenie
mogła.Byłazmęczona,bardzozmęczona.Oczy
jąszczypały.Wezbrałyłzami,którepochwilipotoczyły
siępopoliczkach.Łatwiejbyłopłakaćniżzachować
spokój.
Wstała,byzamknąćdrzwi.Niechciała,żebyktoś
wbarzejąusłyszał.Załzawionymioczamidostrzegła
jakąśpostać.Wkorytarzustałmężczyznaiprzypatrywał
sięjej.Próbowałazapanowaćnadtwarzą,otarłarękami
mokrepoliczki.
–Przepraszam–powiedział.
Dziwne,alewyglądał,jakbysambyłbliskipłaczu.
Rosepatrzyłananiego.Trzymaładłońnagałcedrzwi
iniemiałapojęcia,jakzareagować.Wiedziała,
żezpowodupłaczuwyglądajakstraszydło.Czuła
pojedyncząłzęspływającąkukącikowiust.Mężczyzna
odwróciłwzrok.Tobyłoupokarzające.
Zamknęładrzwiiusiadłazpowrotemnałóżku.
Zewzrokiemwbitymwdrzwiwzięłakilkagłębokich
oddechów.Podwpływemzaskoczeniawywołanego
widokiemmężczyznyprzestałaszlochać.Dobreito.
Terazsercetłukłojejsięwpiersijakoszalałe.
Pocierająctwarzdłońmi,zastanawiałasię,kimjestten