Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Chwilowaapatia,wyczerpanie,brakwrażeń…Zadużo
myślęointeresachmówiłdosiebie.
Stanąłipatrzył.Dzieńprzedświątecznyiładnapogoda
wywabiłymnóstwoludzinabrukmiejski.Sznurpowozów
ipstrokatyfalującytłummiędzyKopernikiem
iZygmuntemwyglądałjakstadoptaków,którewłaśnie
wtejchwiliunosiłysięnadmiastem,dążąckupółnocy.
Szczególnarzeczmówił.Każdyptakwgórze
ikażdyczłowieknaziemiwyobrażasobie,żeidzietam,
dokądchce.Idopieroktośstojącynabokuwidzi,
żewszystkichrazempchanaprzódjakiśfatalnyprąd,
mocniejszyodichprzewidywańipragnień.Możenawet
tensam,któryunosismugęiskierwydmuchniętychprzez
lokomotywępodczasnocy?…Błyszcząprzezmgnienie
oka,abyzagasnąćnacałąwieczność,itonazywasię
życiem.
Mijająludzkiepokolenia
Jakfale,gdywiatrmorzemzmęci;
Iniemaszgodówichpamięci,
Iniemaszbólówichwspomnienia.
Gdziejatoczytałem?…Wszystkojedno.
NieustannyturkotiszmerwydałsięWokulskiemu
nieznośny,awewnętrznapustkastraszliwa.Chciałczymś
sięzająćiprzypomniałsobie,żejedenzzagranicznych
kapitalistówpytałgoozdaniewkwestiibulwarównad
Wisłą.Zdaniejużmiałwyrobione:Warszawacałym
swoimogromemciążyizsuwasiękuWiśle.Gdybybrzeg
rzekiobwarowaćbulwarami,powstałabytam
najpiękniejszaczęśćmiasta:gmachy,sklepy,aleje…
Trzebaspojrzeć,jakbytowyglądałoszepnął
WokulskiiskręciłnaulicęKarową.
Przybramiewiodącejtamzobaczyłbosego,
przewiązanegosznuramitragarza,którypiłwodęprosto
zwodotrysku;zachlapałsięodstópdogłów,alemiał
bardzozadowolonąminęiśmiejącesięoczy.
Jużci,tenma,czegopragnął.Ja,ledwiezbliżyłemsię
doźródła,widzę,żenietylkoonoznikło,alenawet
wysychająmojepragnienia.Pomimotomnie