Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Żartował,nawiązującdokupy,wktórąwdepnęła,ale
tobyłysłowaichprababci.
Lichonieśpi.
–Przywiozłamsernik!Zarazwamukroję!–krzyknęła
dokuzynaznikającegowdrzwiach.
–Tylkonajpierwwytrzyjbuty!
Pokręciłagłową,uśmiechającsiędosiebie.
Lichonieśpi.
***
2019
–TaSaratoniezławariatka!–Mulakowa,właścicielka
jedynegowBrzezinachsklepu,pakowałazakupyMarzeny
dofoliowejreklamówki.Nakazyekologiijeszczetutajnie
dotarłyzeswojąrecyklingowąrewolucją.–Wrócić
zLublinatutaj.
–Onajestprzecieżtutejsza–odparłaMarzenachłodno,
urażonasłowem„wariatka”.Nawetjeślisamapodobnie
myślała,tocoinnego–onajestrodziną,aWieśkajest
obcainiemaprawatakmówić.
–Alekiedytobyło!Zetrzydzieścilattemu!
–Dwadzieścia–poprawiłaMarzena.–Iona
tucomiesiącprzyjeżdżała,czasemiczęściej,jakbabcia
żyła.
–Ano,toprawda.Niezapomniałaoniej–
sprzedawczyniprzeciągnęłaostatniezdanie,spoglądając
naMarzenęznacząco.
–Niktoniejniezapomniał.–Kolejnaobelga.
CotaMulakowasobiemyśli?
–Alezdomemrobotybędziehuk.–Kobieta,
dostrzegającbłyskwokurozmówczyni,szybkozmieniła