Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Żartował,nawiązującdokupy,wktórąwdepnęła,ale
tobyłysłowaichpra​babci.
Li​chonieśpi.
Przywiozłamsernik!Zarazwamukroję!krzyknęła
doku​zynazni​ka​ją​cegowdrzwiach.
Tylkonaj​pierwwy​trzyjbuty!
Po​krę​ciłagłową,uśmie​cha​jącsiędosie​bie.
Li​chonieśpi.
***
2019
TaSaratoniezławariatka!Mulakowa,właścicielka
jedynegowBrzezinachsklepu,pakowałazakupyMarzeny
dofoliowejreklamówki.Nakazyekologiijeszczetutajnie
dotarłyzeswojąrecyklingowąrewolucją.Wrócić
zLu​blinatu​taj.
OnajestprzecieżtutejszaodparłaMarzenachłodno,
urażonasłowem„wariatka”.Nawetjeślisamapodobnie
myślała,tocoinnegoonajestrodziną,aWieśkajest
obcainiemaprawatakmó​wić.
Alekiedytobyło!Zetrzy​dzie​ścilattemu!
DwadzieściapoprawiłaMarzena.Iona
tucomiesiącprzyjeżdżała,czasemiczęściej,jakbabcia
żyła.
Ano,toprawda.Niezapomniałaoniej
sprzedawczyniprzeciągnęłaostatniezdanie,spoglądając
naMa​rzenęzna​cząco.
Niktoniejniezapomniał.Kolejnaobelga.
CotaMu​la​kowaso​biemy​śli?
Alezdomemrobotybędziehuk.Kobieta,
dostrzegającbłyskwokurozmówczyni,szybkozmieniła