Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
temat.–PodobnoMirekbędzietamrobił.
–Mhm,zkolegą.
–ZarabiaćnapewnobędziemniejniżwLublinie.–
MulakowawróciładowątkuoSarze.–Alejakmieszkanie
sprzeda,tobiedajejniezagrozi.Cośjeszcze?–
Mulakowaprzypomniałasobie,żejużdawnoskończyła
pakowaćzakupy.
–Tyle,dziękuję.
–Dziewięćdziesiątosiemipięćdziesiątgroszy.
Ciekaweczydużoludzibędziedoniejchodzić.
Bochorować,tochorują,tylkomogąsięwstydzić.
–Chorobatoniepowóddowstydu–odparłaMarzena
zgodnością.
–Ano,pewnie,alewiesz,jakieniektóreludziskasą.
Zacofane.JużmniesięstaraWojdylinapytała,czySara
nieboisięwtymdomusamamieszkać.
–Widoczniesięnieboi–odparłaMarzenaostrożnie.
–Bowiesz,różnietoludziskamówiąotymlesie
iwogóle...
–Kiedyśtak,zadzieciakatonasstraszyli,aleteraz,kto
wtowierzy?Nawetjakcotamsiedziało,tojużtegonie
ma...Staredzieje!
–ApozdrówtamSarę,jakdowasprzyjedzie!
GdyMarzenawyszła,stojącazaniąwkolejce
Michalczykowa,drobnakobiecina,którągrawitacjajakby
mocniejniżinnychprzyciągaładoziemi,nachyliłasięnad
ladą.
–StaraJuliaumarła–wyszeptałaostrożnie.–Małokto
jątamterazpamięta.
Mulakowaprzyjrzałasięjejbacznie.
–Tak,anoumarła,świećPanienadjejduszą.