Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
te​mat.Po​do​bnoMi​rekbę​dzietamro​bił.
Mhm,zko​legą.
ZarabiaćnapewnobędziemniejniżwLublinie.
MulakowawróciładowątkuoSarze.Alejakmieszkanie
sprzeda,tobiedajejniezagrozi.Cośjeszcze?
Mulakowaprzypomniałasobie,żejużdawnoskończyła
pa​ko​waćza​kupy.
Tyle,dzię​kuję.
Dziewięćdziesiątosiemipięćdziesiątgroszy.
Ciekaweczydużoludzibędziedoniejchodzić.
Bocho​ro​wać,tocho​rują,tylkomogąsięwsty​dzić.
ChorobatoniepowóddowstyduodparłaMarzena
zgod​no​ścią.
Ano,pewnie,alewiesz,jakieniektóreludziskasą.
Zacofane.JużmniesięstaraWojdylinapytała,czySara
nieboisięwtymdomusamamiesz​kać.
Wi​docz​niesięnieboiod​parłaMa​rzenaostroż​nie.
Bowiesz,różnietoludziskamówiąotymlesie
iwogóle...
Kiedyśtak,zadzieciakatonasstraszyli,aleteraz,kto
wtowierzy?Nawetjakcotamsiedziało,tojużtegonie
ma...Staredzieje!
Apo​zdrówtamSarę,jakdowasprzy​je​dzie!
GdyMarzenawyszła,stojącazaniąwkolejce
Michalczykowa,drobnakobiecina,którągrawitacjajakby
mocniejniżinnychprzyciągaładoziemi,nachyliłasięnad
ladą.
StaraJuliaumarławyszeptałaostrożnie.Małokto
tamte​razpa​mięta.
Mu​la​kowaprzyj​rzałasięjejbacz​nie.
Tak,anoumarła,świećPa​nienadjejdu​szą.