Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jużwszkoletakabyła–dodałaMarzena.
–Onajestodciebieparęlatstarsza?–zapytałaSara.
–Tak,aledobrzemałpęzapamiętałam.
–ZaduszęstaregoWarchoła!–Mirekwzniósł
niespodziewanytoast.–Abytam,gdziejest,byłwolny
odswojejżonki.
–ZaWarchoła!–przyłączyłasięSara.Chybaznikim
naświecienieczułasięrównieswobodnie.Przynajmniej,
odkądodeszłyjejprababciaibabcia.
–Atoczyjślub?–Spojrzelinakolejnezdjęcie.
–BaśkiSoboniowej.Byłyśmyjejdruhenkami,
pamiętasz?
–Rzeczywiście!Miałamwtedychybazpięćlat!
Znówbłysk.Oślepiającepromienieprzedzierającesię
przezgałęziejabłoni.
–Aleściemiałykiece!
–Całewkoronkach.Byłamtakadumnaztej
sukienki.–Sarauśmiechnęłasiędoświeżo
odnalezionegowspomnienia.
–Atuprababcia.Jakaśtakaniewyraźna.
Sarawyjęłazdjęciezzaochronnejfoliiiprzyjrzała
musięzbliska.Kilkakobietstojącychwogrodzie,pod
rozłożystąjabłoniąwpełnikwitnienia.Ichprababcia
ztyłu,nauboczu.Dziwniesmutna.Czyniebyłataka
zawsze?Zamyślona,nieobecna.Jednaknie,Sara
zapamiętałająjakopogodną,prostolinijnąkobietę
oniezużytychpokładachenergii.Tylkoczasemsiadywała
podoknemwkuchni...Albonaławcepodlipą.Nuciła
jakąśstarąmelodięiukradkiemocierałaspływającą
popoliczkułzę.GdymałaSarapytała,dlaczegosię
smuci,odpowiadała,żeśpiewadlazmarłych,którychjuż
niema.ISarateżzaczęłaśpiewaćzmarłym.Najpierw