Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jużwszkoletakabyłado​dałaMa​rzena.
Onajestodcie​bieparęlatstar​sza?za​py​tałaSara.
Tak,aledo​brzemałpęza​pa​mię​ta​łam.
ZaduszęstaregoWarchoła!Mirekwzniósł
niespodziewanytoast.Abytam,gdziejest,byłwolny
odswo​jejżonki.
ZaWarchoła!przyłączyłasięSara.Chybaznikim
naświecienieczułasięrównieswobodnie.Przynajmniej,
od​kądode​szłyjejpra​bab​ciaibab​cia.
Atoczyjślub?Spoj​rzelinako​lejnezdję​cie.
BaśkiSoboniowej.Byłyśmyjejdruhenkami,
pa​mię​tasz?
Rze​czy​wi​ście!Mia​łamwtedychybazpięćlat!
Znówbłysk.Oślepiającepromienieprzedzierającesię
przezga​łę​zieja​błoni.
Ale​ściemiałykiece!
Całewkoronkach.Byłamtakadumnaztej
sukienki.Sarauśmiechnęłasiędoświeżo
od​na​le​zio​negowspo​mnie​nia.
Atupra​bab​cia.Ja​kaśtakanie​wy​raźna.
Sarawyjęłazdjęciezzaochronnejfoliiiprzyjrzała
musięzbliska.Kilkakobietstojącychwogrodzie,pod
rozłożystąjabłoniąwpełnikwitnienia.Ichprababcia
ztyłu,nauboczu.Dziwniesmutna.Czyniebyłataka
zawsze?Zamyślona,nieobecna.Jednaknie,Sara
zapamiętałajakopogodną,prostolinijnąkobietę
oniezużytychpokładachenergii.Tylkoczasemsiadywała
podoknemwkuchni...Albonaławcepodlipą.Nuciła
jakąśstarąmelodięiukradkiemocierałaspływającą
popoliczkułzę.GdymałaSarapytała,dlaczegosię
smuci,odpowiadała,żeśpiewadlazmarłych,którychjuż
niema.ISarateżzaczęłaśpiewaćzmarłym.Najpierw