Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Przeszładosalonuiotworzyładrzwibalkonowe.
Nowychwłaścicielizachwyciłwidoknapark,właściwie
bardziejskwer,alegęstozarośniętydrzewamiidający
przyjemnycieńwupalnedni.Mieszkanieznajdowałosię
zdalaodcentrum,cooniuważalizadużyplus.Nobocóż
tozaproblem,jeślimasięsamochód?Azresztą
przystanekjestzaledwiestometrówodbloku,autobusy
zaśjeż​dżącokil​ka​na​ściemi​nut.
Wy​ma​rzonemiej​scenanowypo​czą​tek.
Adlaniejko​niec.
Jakikoniec?Skądtedziwnemyśli?Czyzpowodu
wczorajszegosnu,wktórymwidziałalas?Niebył
tozwyczajnylas,aledziwnaplątaninazieleniiczerni,
ziejącajakimśniewypowiedzianymmrokiem.Cowięcej,
Sarabyłaprzekonana,żetojejlas,tenzadomem.Może
takgozapamiętałazdzieciństwa?Tensenpowtórzyłsię
jużktóryśraz.Oczywistysygnał,że,choćnapozór
radziłasobiezezwiązanymzprzeprowadzkąstresem,
tonapoziomiepodświadomościprzeżywałaogromne
napięcie.Aletonicniepokojącego.Takdziałaludzka
psychika.Naglezadzwoniłajejkomórka.Sarapodeszła
dosto​likaizo​ba​czyławia​do​mośćodIzy.
Dziśo18!Nieza​po​mnij!
Wypiłaherbatę,połknęładwietabletkiizaczęła
szy​ko​waćsiędowyj​ścia.
***
2019
Tokiedypa​ra​pe​tówka?
Je​ślido​brzepój​dzie,wczerwcu.
PrzyjadęnacałytydzieńzapewniłaIza,dopijając