Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
swojegodrinka.Byłajedynąkoleżanką,zktórąSara
utrzymywałakontakt.Zapewnedlatego,żeonatakżenie
miałamężaanidzieci.Wezmęwolneitylemniebędą
wi​dziećwbiu​rze.
Koniecznie!Zwłaszczażenapoczątkubędzie
mipewnienieswojo.Przywykłamdomiejskiegogwaru,
atamtylkolasdo​okoła.
Żad​nychin​nychdo​mów?
Najbliższyjestjakieśpięćdziesiątmetrówodnas,
potemkawałekdalejkolejne.Aleniemaoknawokno,jak
tu​taj.
Iniebę​dzieszsię...czuładziw​nie?
Przy​wy​knę.
Nowiesz,chodzimioto,coprzydarzyłosiętwojej
pra​babciibabci,po​temma​mie...
Ludzieumierają,ityle.Sarawzruszyłaramionami,
jakzawszeucinająctemat.Każdy,ktoznał,wiedział,
żetomoment,wktórymnależyodpuścić,jednakIzatym
razpo​sta​no​wiłaniedaćzawy​granątakła​two.
Aleniewszy​scywta​kichoko​licz​no​ściach,wle​sie.
Sarazesztywniała.Nielubiłamówićoszczegółach
tamtychwydarzeń,zwłaszczazaśdrażniłypółsłówka
izna​czącespoj​rze​nia.
Wja​kich?Po​szłynagrzybyido​stałyza​wału.
Sarabezwiedniepodniosłagłos,zwracającuwagępary
siedzącejprzystolikuobok.Izazdecydowałasię
wy​co​fać.
Napewnobędzieszmiećkupęfrajdyzremontem
po​wie​działa,byzmie​nićte​mat.
Pewnietak.Sarazkamiennątwarząmieszała
łyżeczkąherbatę.Zapadłaniezręcznacisza,którąsama
pochwili,kuuldzeIzy,prze​rwała.