Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
tobyłonaturalne,żeterazwłaśniemamwyjechać
zLublina.Jakbywszystkodziałosiębezmojejwoli,tak
poprostu.Wieszco?Nacieszmysięmiastem,póki
tujestem.Zamiesiącniebędęjużcodziennieoglądać
tychko​lo​ro​wychświa​teł.
Mówisz,masz!Przepraszam.Gestemprzywołała
kel​nerkę.Po​pro​simyjesz​czejednąbu​telkę.
DoSaryzaśpo​wie​działa:
Wartoodczasudoczasuwy​pićcośin​negoniżzioła.
***
2019
CorokuwmajuSaraodwiedzałaciotkęMarię,kuzynkę
swojejprababci.Kobiecinamieszkałasamotniewmałym
drewnianymdomkuwdolinie,podrugiejstronielasu,
którySaramogłazobaczyćzoknaswojejdawnej
sypialni.Byływięcsąsiadkami,chociażdzieliłyjetrzy
kilometry.Tymrazemodwiedziłapodkonieckwietnia,
chociażdrzewawogródkuciotkibyływpełnikwitnienia,
jakbytobyłjużmaj.
Zawszemówiłam,żewrócisz.Zośce,Jolce.Marzenie
też,gdytuostat​niobyła.
Dlaczegotaksądziłaś?zapytałaSara,zalewając
wrzątkiemherbatę.CiotkaMariamiałatradycyjną,starą
kaflowąkuchnię,którąwrazzSylwiąuwielbiały,gdy
przy​cho​dziłytujakodzieci.
Nobotymaszwieśwekrwi!
Niewiem,czytokomplementodparłaSara
ześmie​chem.
Wiesz,oczymmówię.Jesteśtutejsza,niemiastowa.
Noimożetuwyj​dzieszzamąż.
Wątpię,abymznalazłakogośwBrzezinach,skoro