Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Jakchcesz.Ależebynaprawdęrzucaćzaklęcia,trzeba
stosowaćodpowiednieskładniki.
–Czylijakie?
–Wilczajagoda,muchomory,jaskółczeziele,konwalia,
cis,jaskier,bluszcz...
–Zamknijsię!–Sylwiarzuciławsiostręróżdżką.–Nie
umieszsiębawić!
Saraspokojniepodniosłazziemigałąź.Atakmłodszej
siostryniezrobiłnaniejwrażenia,gdyżtabezprzerwy
wybuchałazłością.Zbylepowodu.
–Jesteśzazdrosna,bowiemwięcejoziołach.
–Gównowiesz!GÓWNO!–przeliterowałaSylwia,
tupiącprzykażdejgłosce.
–Zatydzieńidzieszdopierwszejkomunii.–Sara
pokręciłagłową.–Będzieszmiećjeszczewięcej
grzechówdoopowiedzeniaksiędzu.
–Mojaspowiedźtomojasprawa,więcodczepsię!
Totymizazdrościszsukienkiiwianka,bosamanie
miałaśtakiej!
Odwróciłasięipobiegławstronęogrodu,Sarazaś
weszładodomu.Wpokojurodziców,nadrzwiachszafy,
wisiałakomunijnasukienkaSylwii.Babcianajejuszycie
zużyłakilkametrówmuślinuibieluteńkiejjakśnieg
koronki.Saradelikatniepogładziłamateriał.Gładki
iprzyjemny.Onatakiejniemiała,borodzicemusieli
wtedyzapłacićzaremontstodołyikrowę.Sylwianie
zasługiwałananią.Nigdyniepotrafiłasięzniąbawić,
wciążsięzłościłaijąpopychała.Oczamiwyobraźni
zobaczyłaporozrzucanenaziemibiałestrzępy
iposzarpanywianek.Nie.Cofnęładłoń.Ktośszedł
korytarzemdokuchni.Wymknęłasięcichaczem
nazewnątrz.Tydzieńpóźniej,stojącwrozgrzanym
tłumiewbocznejnawie,zobaczyłasiostręidącądumnie