Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Bawiłasięwtedywsadzie.Burzaprzyszła
niespodziewanieilunęładeszczemzzaciętą
gwałtownością.Skuliłasiępodjednązjabłoni,
przerażonadoszpikukości.
ZdrowaśMario.Zdrowaś
Ma​rio
.Iprzetrwała.Burzaodeszłarówniegwałtownie,jak
siępojawiła,aSarawróciładodomucałaizdrowa.
Babciachwyciławówczaswramionaioznajmiła,
żetocud.
Odtamtejporypozdrowienieanielskietowarzyszyłojej
wkażdejtrudnejchwili,rozpraszająclęki.Powtarzała
jewięcnieustannie,sercepowróciłodonormalnego
rytmu.Cośjejsięprzywidziało.Odstronydrogidoszedł
dźwięksamochoduipochwiliSaraujrzałabiałego
dostawczakaMirka.Terazchciałojejsięśmiać.Zsamej
siebie,zeswojejdziecinnejgłupoty.Opowieścibabć
mu​siałytkwićwniejgłę​biej,niżsą​dziła.
***
1991
Naogonwiewiórki,brzuchborsukaiskrzydło
nie​to​pe​rza,prze​kli​namcię!
Sylwiazamachałazrobionązgałęzibrzozyróżdżką,
wy​mie​rza​jącwstronęstar​szejsio​stry.
Niewiem,czyogonwiewiórkiibrzuchborsuka
wystarczającostraszneodparłaSara
powątpiewającymtonem.Tomusibyćcośbrzydkiego
ilep​kiego.
Aletomojeczary!Sylwiazacisnęłapięści.
Jade​cy​duję,czegoużyć.
Żadnawiedźmanierzucałabyurokówwtensposób
Saranieustę​po​wała.
Niewy​mą​drzajsię,bonicniewieszowiedź​mach.
Sarawzru​szyłara​mio​nami.