Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jednoprzyjęcie.Jedno.Byłamtakzaaferowanawidmem
zmiany,żestraciłamczujnośćiniestetyniewszystko
poszłopomojejmyśli.
–Niemogłaśsiępowstrzymać,żebynienarobić
miwstydu–warknąłAntonio,gdywróciliśmyztego
nieszczęsnegoprzyjęcia.
–Nierozumiem,oczymmówisz.–Czasemlepiejbyło
poprostuudawaćgłupią.JeśliAntoniosięnacośnakręcił,
toitakniebyłodlamnieratunku.
Widziałam,jakmójmążzaciskaszczękiztakąsiłą,
żeżyłkanajegoczolezaczynapulsować.Tonigdyniebył
dobryznak.
–Bezczelnieflirtowałaśztymblondchłystkiem,który
bezprzerwygapiłsięnatwojecycki.Trzebabyłowybrać
bardziejwydekoltowanąsukienkę.
Mówieniemuwtymmomencieotym,żeodlat
toonwybierałmigarderobę,nieprzyjmowałuwag
idotegozmuszałdogłodzeniasię,bylebytylkosię
wcisnąćwewszystkiesuknie,mogłosiędlamnienie
najlepiejskończyć.ZłyhumorAntoniawymagałodemnie
niebezpiecznegobalansowanianakrawędzi–mogłam
albowyjśćztegozwycięsko,albospaśćwprzepaść
iprzyjąćkolejneciosy.Czasemciężkobyłoprzewidzieć
rezultat.
–Znikimnieflirtowałam.
–Niekłam.Gdybyśmogła,dałabyśmudupy
włazience–warknąłcorazbardziejwściekły.–Jeszczeraz
zachowaszsięwtensposób,agorzkotegopożałujesz.
Złapałmniezanadgarstekiścisnąłmocno.Tak