Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
derczo,niemaldotykająctwarząlustra,licząckurzełapki.
Zatydzieńmiałaświętowaćczterdziesteurodziny,awciąż
wyglądałanatrzydziestkę,no,możenielicząctakichporan-
ków,jakten.
–Świętować–parsknęła,dotykającpiersi,wciążjędrnych,
mimoupływającychlat.Parsknęłajeszczemocniej,nawspo-
mnienieminionejnocy,jednejznajbardziejupojnychodbo-
dajdekady.
WszystkozaczęłosięodtelefonuWaldka,przyjaciela
zWarszawy,zktórymumówiłasięnapojutrzewpoznań-
skimhotelu,najedenztychweekendów,naktóreobojecze-
kalimiesiącami.Pytałojejaktualnyadres,bochciałwysłać
kartkę.Niemalgozbyła,śmiejącsię,żepocztanapewnonie
wyrobisięprzedpiątkiem,więcbędzielepiej,gdyprzesył-
kęwręczyjejosobiście.Byłjednaktakuparty,żepodałamu
dane.
Kiedygodzinępóźniejusłyszaładzwonekudrzwiawju-
daszuzobaczyłatwarzsąsiadki,jeszczeniczegonieprzeczu-
wała.Dopiero,gdyobokpaniWiesipojawiłsiękoszrozłoży-
stychróż,zorientowałasięwpodstępie.
–Obywszyscyprzestępcyświatastosowalitakmiłefortele
–uśmiechnęłasięszeroko,poprawiającpiersiwstaniku.Na-
glezorientowałasię,żełupiącybólgłowyzniknął.–Proszę,
tojużnietylkoseksjestnajlepszymśrodkiemprzeciwbólo-
wym,alenawetsamojegowspominanie–zaśmiałasięper-
liście.–Amożejednakdzisiajbędęłaskawa?–zamyśliłasię
nagle,szybkostrofującwmyślach.Nigdyniepozwalałasobie
nato,aby–jakmawialisportowcy–dyspozycjadniamiała
wpływnaferowaneprzezniąwyroki.Nigdy.
*
ProkuratorDobrowolskiniemiałrówniejasnegosystemu
wartościzawodowych,cosędziaAldonaGinkowska,więc
nieprzejmowałsiętym,żekacpowczorajszejzgrzewceta-
25