Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nabrałamwprawy.Uniosłatwarz;wargizalśniłyjej
wblaskusłońca.Powiedz;zamocnosięumalowałam,
tak?
Nie,idealnie.Inatympolegaproblem,dodał
wmyślach.
Staraszsiębyćmiły,aleciniewierzę.Takdziwnie
namniepatrzyłeś,kiedyprzyszłamdopracy…
Przeraziłsię.Cholera,zarazsiędziewczyna
rozpłacze.Nigdydotądniewidziałjejwełzach.
Myślałam,żesobieporadzę.Innekobietyciąglesię
malują.Poderwałasięzkrzesłaizaciskającpięści,
zaczęławydeptywaćścieżkęwpodłodze.Ale
przedobrzyłam.Wyglądamjakidiotka,prawda?
Ależ…
Niekłam,proszę.
Wcalenie…
Tobyłkretyńskipomysł.Wzdychając,oparłasię
plecamiościanę.Potrafięrobićwgłowie
skomplikowaneobliczenia,azupełnienieznams
nauwodzeniu.
Nauwodzeniu?Miałwrażenie,jakbydostałcios
międzyoczy.
Boże,totakiekrępujące!
Nieprzejmujsięrzekł,niebardzowiedząc,jaksię
zachować.
Cojamamterazzrobić?Zostałmitylkotydzień…
Boże!Utkwiłaspojrzeniewsuficie.Jakmogłambyć
takagłupia?
Brandonpodszedłdoniejichwyciłzaramiona.
Przestań.Jestjednąznajmądrzejszychosób,jakie
znam.