Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
siebie.–ZPingfanuniktniewraca...
–Aledlaczegotoznamizrobili?
–Bagorny...Bagornynaprowadził.
Przymknęłaoczy.Zdawałosię,żezemdlała.Chwycił
menażkę,niezdążyłjednakprzyłożyćkompresu,
boniespodziewanieuniosłapowiekiichoćzogromnym
wysiłkiem–spytałaprzytomnie:
–Zdałeś?
Skinąłgłową.Czytojestterazważne...Alematka
wyszeptała:
–Pokaż.
Sięgnąłwięcdobocznejkieszenipoportfeliwłożyłjej
dorąk,złożonychnapiersi,dużysztywnypapier.
Przezmgłęschodzącąnaoczyujrzała,żeWiktorJanusz
Domaniewski,synAdamaiMartyzZawadzkich,
ukończyłgimnazjumpolskieim.HenrykaSienkiewicza
wCharbinie,uzyskującświadectwodojrzałości
zwynikiem:
religia–bardzodobry
językpolski–bardzodobry
chiński–dobry
japoński...
Najapońskimdużypalecjejsięzacisnął.Westchnęła
leciutko,jakgdybytobyłowszystko,ocoprosiła.
Potrzymałjąjeszcze,chcączłożyćostrożnienatrawie
izabraćsiędoopatrunku.NagleJaga,warującaunóg,
zadarłszymordę,zawyłaiwtejżechwilipoczuł,jak
matkawramionachmuciężeje...
Ledwosłońcenapłonącymnieboskłonie,tknąwszy