Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zielonegomorza,roztopiłofiolety,ledwoMutanciang,
szypoczączgórwdoliny,zadymiłoparamiiwtajdze
różanecznikwyprostowałsięnareszcie,rozchylając
kwietnykielichnawieczornąrosę–zkoronysrebrzystej
jodły,zdobnejwmalinoweszyszki,spłynąłmetalicznie
wibrującypodźwięk,jakgdybyktośrazporaztrącał
wjednąjedynąwysokonastrojonąstrunę,odczekał
chwilęizawtórowałfletem.
Szłanoci
tsaoer
śpiewał.
Szłanocitrzebabyłogdzieśsięskryć.
Dźwignąłsięzmatkąnarękach.Ostrożniestawiając
kroki,wspinaćsiępocząłpostopniach,wykutychprzez
kogośwskale.
Tuzłożył.Siadł.Ochrypła,drżącaJagaległaobok.
A
tsaoer
śpiewałniedożyte,nieiszczone...
Malutkabyła,złotowłosaizpięknychSkierniewic.
Czympięknych–tegonigdyniemogładokładnie
powiedzieć.TylkowszystkobyłowtychSkierniewicach
piękne–ziemia,ludzieiniebo.Pięknepoprostu
ipolskie–nawetwróblećwierkałypopolsku.
WMandżuriizawszebyłojejobco,zimnoitrochę
straszno.Odpierwszejchwili,gdyich,Zawadzkich,
wyładowanonaperonwCharbiniewrazztłumeminnych
uchodźcówzPolskiwtrzecimrokuwielkiejwojny.
Odpierwszegospojrzenianatomiasto,gdzieRusków
więcejniżwSkierniewicach,itakiechińskie,żestrach.
Ichoćprzeżyławtymkrajudwadzieściaparęlat,choć
tuzostałaDomaniewską,wciążsięzżymała,kuląc
wsobiejakMartusiaZawadzka,patrzącaspoddużej
chustyiczternastulat,żeteżtuludzienaludziach
jeżdżą;stupajkabijeżółtego,jakwPolscekoniasięnie
bije;porzecestatkipłynąosłonięteworkamizpiaskiem,
zzaktórychmożnasiębronićprzedchunchuzami,
ibrudneobdartusytłukąlustraikryształyprzydworcowej