Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Nożemkopał,garściamiziemięwyrzucał.Ziemię
nawianąnaskałę,takżetrafiłwkrótcenagranitimogiła
wy​pa​dłanie​głę​boka.
Ułożyłtammatkę,jakzmarłazjegoświadectwem
doj​rza​ło​ściwzwar​tejdłoni.Nieza​brałboipoco?
Pracowałdokładnie,bezwiednie,automatycznie.
wszystkobyło,cobyćpowinno:kopiecniewielki
zkamieninadmogiłą,żebyzwierzętanierozkopały,krzyż
zdwóchbrzó​zek,na​zwi​skoidata:23.VI.1939.
Alekiedychciałzmówićmodlitwęoświatłość
wiekuistąispojrzałmachinalnienauzbierane,
natrzymanewrękukwiatybiałepeonieiczerwone
żarkizdziwiłogo,żemyśli„żarki”...Żeniewie,jaksię
nazywająpopolsku.Inigdysięchybaniedowie.Nie
mamatki,niemaojca.Aniojczyzny...Bogdzież
taojczyzna?WPolsceczywMandżurii?Kimjest
właściwie,zmowązruszczoną,zdusząschińszczoną,
nikomuniepotrzebnyjednymtylkojapońskim
żandarmom...Corobićzsobą,jakżyć,gdziesię
ra​to​wać?
Niktnieporadzi,matkaniepocieszyodtądjestsam.
Samwtaj​dzeinaświe​cie.Samnaza​wsze.
Runąłściętyogromemswejsamotności.Padł
nakopieciobjąłjakmatkikolana,żebysięchoćprzednią
ostatnirazwy​pła​kać.
Gdyodejdzie,naskalesterczącejjakpięśćzaciśnięta
zostanietylkokrzyżzpolskimnapisem,świadczącniebu
ilasom,żektośzeSkierniewicznalazłpokójwieczysty
nadgórnymMutanciangiemwpiątymrokupanowania
ce​sa​rzaKang-Te(V).