Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Obojętnynawszystko,wstał,byspojrzećrazjeszcze
wstronę,gdziezo​stałkrzyżnadmo​giłą.
Krzyżaniebyło.
Brzuścemdłoniotarłzpotupowieki,bomożepot,
spły​wa​jącyzczoła,za​mglił?
Nie,ztejwyniosłościwidziałprzeciewyraźnie
granitowąskałęnajwyżejkilometrwprostejlinii.
Narównościę​tymwierz​chołkuniebyłokrzyżaanikopca.
Wdolezatoma​ja​czylilu​dzie.Czarnilu​dzie.
Pognałzpowrotemprzebytądrogąprzezcierniska.Jaga
dogoniłagopochwili,wysuwającsięnaprzód,ale
obejrzawszysięnaniego,jakbiegnie,schylony,
czyhający,zestrzelbąwpogotowiuzarazzwolniła
itakżepo​szłało​wiec​kim,czuj​nymtruch​tem.
Niewi​działte​razMu​tan​cianguaniprzy​by​szówpodskałą
ionigostamtądwidziećniemogli.Jużniebiegł
przedzieraćsięmusiałprzezmartwylas,oszczerzony
kolcamiuschniętychgałęzi.Przemykałpodzwisającą,
osiepanąbrodąmchów,cośniedziaływszędzie,darł
białawepnącza,przeskakiwałpowały...Razpotakim
skokucośzanimwestchnęłoizgrzybiały,grubopienny
suszgruch​nąłjakdługi,roz​pa​da​jącsięwpróchno.
Należałoposuwaćsięciszej,uważniej,żebytosięnie
powtarzało.Moglibyćjużnatymbrzegu.Poprzymiętej
gdzieniegdzietrawierozpoznawałpoprzedniswójtrop
ijegosiętrzymał,bywyjśćnaskrajlasutużnad
bro​dem.
Wczołgującsięwleszczynę,porastającąurwisko
odkrawędzirzeki,kątemokapochwycił,żeJagateżsię
obokczai.Spiczastamordawyciągniętakunieznanemu
jeszczebardziejzespiczałaiskrawkimalutkichuszu
stercząostro,nieruchomo.Niedarmoojciectaksobie
ce​nił:„Tasukawmy​ślachczyta...”.