Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Dōmwōmjednegopachołka,cowōmchałupypokoże,aleniesiedźcie
tamdługo,bosiećmi.
-Maciek,siadejnakōniaipokożpaniczōmtechałupy,copuste
przyPogōnicystojōmkrzyknąłJandopomocnikakowala.
Pochwilisiedzieliwszyscytrojenakoniachiskierowalisię
dodrugiejbramyprzyrzeceBirawce.Napoilikonie,przejechali
brodemnadrugąstronęiruszylicwałemkuDziyrgowicom.
ZaBirawkąlasrobiłsięnaprawdęgęsty.Drogawąskawidać,rzadko
uczęszczana.Przejechaliwzdłużwielkiegostawu.Dojechali
dostrumieniapobrzegachprzymarzniętegozkawałkamilodu,ale
strugarześkopłynęłaśrodkiem.
-ToPogōnicakrzyknąłMaciek.
Zjechaliztraktuiwjechaliwlas.Pochwilistalijużnawielkiej
polanieprzychałupach.Maciekstawałsięniespokojny,oglądałsię
nawszystkiestronyiwidać,żeczegośsiębał.
-KuDziyrgowicōmdrogaprostakrzyknął.-Zatrzypacierze
bydziecieprzibramie.Namiepora,bomieôjciecpotrzebujōm.
-ÔstōńciezBogiem.-Iruszyłzkopytawdrogępowrotną.
MikołajiIvozostalisamiprzytrzechchałupach.Każdaogrodzona
niskimdrewnianympłotem,gdzieniegdziewywróconym.Całośćrobiła
upiornewrażenie.Napobliskiejsośniesiedziałkrukipatrzyłnanich
zwysoka.Zakrakał.Drzwiwchałupachbyłyotwarte.Okiennice
wydarte,bezbłon,kołysałysięnawietrze.Strzechanajednejzchałup
byłazapadnięta.Obokjednejznichusypanekopcegrobów
zpochylonymikrzyżami.
Mikołajzsiadłzkonia.Podszedłdodrzwi.Zauważyłżłobienia
nadrewnieprzyfutrynie,jakbyśladypazurów.Wszedłdośrodka.
Wewnątrzbałagan,powywracaneławyleżaływnieładzie.
Gdzieniegdziestrzępyszmatiskorup.Napiecuwrogustałjeszcze
glinianygarnek.Wkącienapolepieszmacianalalka.Mikołajbył