Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Niebędzietakiejpotrzeby.Damianwstałzławyiposłałjej
kąśliwyuśmiech.Itakniejesteśwmoimtypie…burknąłjeszcze,
kierującsiędowyjścia.
Żeco?zawołałazanim.
Obróciłsię,stawiająckroknapierwszymstopniuschodów,
iasekuracyjniechwyciłsiębarierki.
Maszkijwdupieposamogardło.Wyczuwamtakienakilometr.
Ahaodparłazkonsternacją.Cóż,takieżycie.Narazie.
Damianbyłzaskoczony,żeniewpadławszałaniniewysiliłasię
najakąściętąripostę.Wzruszającramionami,ruszyłkuwyjściu.
Dziewczynanatomiastobróciłasiędozalanegotowarzystwa
ioparłaręcenabiodrach.
Zbierajciesię,boranoniewstaniecieimójwujekwszystkich
waswywalinazbitypysk!Aniechciałabymtego,bowaslubię,
łachudrydodałaześmiechem.
JesteśaniołempowiedziałTadziu,podnoszączpomocąPiły
zalanegoGarba.
Oczywiście,żejestem.
Ajakjużzostanieszpaniąprokurator,tobędziemymogli
jeździćpopijaku?zażartowałPiła,alezarazzostałzgromiony
lodowatymspojrzeniem.Okej,tylkożartowałem.Uniósłwolną
rękęwobronnymgeście.
Tolek,powiedzimcoś,bowywiozęwasnadołek…
westchnęłaMagda.
Dobra,koniecżartów,chłopaki!Skoroświttrzebawstać!
Niechcęnicmówić,aletozapięćgodzin.
Wobectegoprowadź,paniprokurator.Tolekucałował
wpoliczek,aonasięroześmiała.
Byłnietylkopracownikiemtartaku,aleicudownym
przewodnikiem.Magdapoznałagopodczaskursunaprzewodnika