Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
III
P
ukaniedodrzwiwyrwałogozesnu.Zaoknemwciążbyłociemno.
Jakiejkurwy?Palisię?mruknąłpodnosem,gramolącsię
złóżka.
Otworzył.Wprogustaławłaścicielkagospody.Zerkałananiego
zprzestrachem.Zawszetakpatrzyła,jakbyniedokońcajejsię
podobał.Alepłacił,więcniemarudziła.
Słucham?zapytał,ziewając.
Tolekpopanaprzyjechał.Mówi,żepanznimidopracy…
Nerwoworozejrzałasięnaboki,wyraźniebojącsięgniewugościa,
aleDamianniezamierzałsięwściekać.
Kurde…zapomniałem.Tak.Dzięki.Pokiwałgłowąizawrócił
dopokoju,żebysięubrać.
Niewiedział,conasiebiezałożyć,nigdynawetniebyłwtartaku.
Wziąłwięcpierwszelepszeciuchy.Przemyłtwarzwodą,założył
czapkęiwyszedłnazewnątrz,gdzieczekalijużnaniegoznajomi
zbaru.
Pospieszsię,chłopcze!Niemamycałegodnia!krzyknąłTolek,
siedzącyzakierownicą.
Damiannierozumiał,jaktomożliwe,żewzaledwiepięćgodzin
mężczyźnizdążyliwytrzeźwieć,podczasgdyonsamwciążczułsię
pijany.Wsiadłdostarejładynivyizapiąłpas,witającsię
ztowarzystwem.
CościkondycjaniedopisujezażartowałPiła.Aleprzerzucisz
parębelekitakciębędziewszystkorwało,żeszybkozapomnisz