Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Oddziś.
–Czyligdybymterazchciała,niewypłaciszmimiliona?
–Przecieżdyspozycjęskładałaśwczoraj.–Uśmiechnąłsię.
–Wypłacę.
–Jakmyślisz,kiedyostatnirazktośzrząduwysyłałtakie
dyspozycje?
–Namojeokotużprzedtrzynastymgrudnia.
–Dawno.
–No.Gówniarąbyłaś.
–PamiętamczołgiwToruniu,tylezapamiętałamzestanu
wojennego.
–Możeszmiećokazjędopowtórki.
–Niestrasz.Pamiętaj,żezamiesiącotwieramyEden.
–Pamiętam.Dlategowypłacęcitenmilion.
–Aletobyłżart?
–Niewiem,czyżart,czynie.PókisłużbyMakowieckiegonie
weszłyjeszczeoficjalnienanaszekonta,mogętozrobić.Lepiejmieć
kasęnaczarnągodzinę,niżjejniemieć.
–Maszrację.
JanickiwziąłodOlgitelefoniwybrałjakiśnumer.
–PaniBasiu,proszęprzygotowaćdowypłatymilionzłotychdla
paniOlgiMajzjejkontaoszczędnościowego.
Kobietacośmówiła,aprezeskiwałgłową.
–Oczywiściemapanirację,alepaniMajskładaładyspozycję
wczoraj,umnie.Więcproszęprzygotowaćwszystkozgodnie
zprocedurą.
Odłożyłtelefon.
–Tępadzida.
–PaniBasia?
–Tak.