Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
fuzjęirógzprochem.Apowydaniukilkuniezbędnych
poleceńjednemuzparobkówudałemsięnaplebanię
poszukaćwtowarzystwieElizyMillwardpocieszeniadla
mejduszyiukojeniadlamegowzburzonegonastroju.
Jakzwykle,zastałempochylonąnadjakimśhaftem,
jejsiostratymczasem,siedzączkotemnakolanach
wkącieprzykominku,zajętabyłacerowaniemsterty
pończoch.Tużprzedswymwejściemdopokoju
usłyszałemgorączkowesłowaElizy:
Mary,Mary!Odłóżto!
Oczywiście,żeniebrzmiaławygłoszona
niewzruszonymgłosemodpowiedź.
Mojepojawieniesięukróciłodalsządyskusję.
Doprawdy,mapan
takiego
pecha,panieMarkham!
zauważyłamłodszazsióstr,posyłającmijedno
zeswoichfiglarnychspojrzeń.Papawłaśniewyszedł
inapewnoniewrócinimminiegodzina!
Nicnieszkodzi.Wytrzymamkilkachwil
wtowarzystwiejegocórek,jeślimitylkonatopozwolą
odrzekłeminieczekającnazaproszenie,przysunąłem
krzesłodokominkaiusadowiłemsięwnim.
Jeśliobiecapanbyćgrzecznymizabawnym,nie
będziemyprotestować.
Dającmiswojeprzyzwolenie,proszęniestawiać
miżadnychwarunków,gdyżnieprzyszedłemtu,
byofiarowywaćprzyjemność,leczbyjejposzukać
odparłem.
Pomyślałemjednak,żenależałobysięzdobyć
naniewielkiwysiłek,byuczynićswojąobecnośćmiłą.
Zabiegimojenajwyraźniejzakończyłysięcałkiem
pomyślnie,bowiempannaElizanigdyniebyławlepszym
humorzeizaistezdawałosię,żeobojejednakowo
jesteśmyzadowolenizwłasnegotowarzystwainaszej
pogodnejiożywionej,aczdośćpowierzchownejrozmowy.
Okolicznośćtaniewieleróżniłasięodspotkania
tête-à-