Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Państwomiwybacząnamomentpowiedziała,
poczymwybiegłazpomieszczenia,zamykajączasobą
drzwi.
Zaintrygowanyspojrzałemwkierunkuokna,naktóre
chwilęprzedtemprzypadkowopadłjejwzrokiuczyniłem
towsamąporę,bydostrzecpołymęskiegopłaszcza
znikającezarozłożystymostrokrzewemrosnącym
wpołowiedrogipomiędzyoknemaprzedsionkiem.
ToznajomymamyoznajmiłArthur.
Roseijawymieniliśmysięspojrzeniami.
Zaprawdę,niewiem,cooniejmyślećpowiedziała
szeptemRose.
Chłopiecpopatrzyłnaniązzaskoczeniem,więcRose
natychmiastskierowałajegouwagęnainnytemat,gdy
jatymczasemzainteresowałemsięobrazami.
Wciemnymkącieznajdowałsięjeden,któregowcześniej
niedostrzegłem.Przedstawiałsiedzącenatrawiemałe
dziecko,wktóregodrobnejtwarzyczceoniebieskich,
uśmiechającychsięspodjasnobrązowejczuprynki
oczkachrozpoznałemstojącegoterazprzedemną
młodegodżentelmena-Arthurawokresieniemowlęcym.
Chcącprzypatrzećsięobrazowiwlepszymświetle,
podniosłemgo,jednocześnieodkrywając,żestoizanim
jeszczejedenodwróconypłótnemdościanymalunek.
Tamtenrównieżośmieliłemsięobejrzeć.Byłtoportret
całkiemprzystojnegodżentelmenawkwieciewiekunie
najgorzejoddany,alejeślinamalowanyzostałsamą
ręką,copozostałeprace,musiałpowstaćwielelatprzed
nimi,bowiembrakowałomutakcharakterystycznejdla
nichprecyzjidetali,świeżościkolorówilekkości.
Niemniej,byłotonaderinteresującemalowidło.Pewna
wyrazistośćrysówprzedstawionegonanimoblicza
dowodziła,żetoudanapodobizna.Jaskrawoniebieskie
oczymężczyznypatrzyłyponiekądżartobliwie,jegowargi
zdawałysięgotowerozciągnąćwuśmiechu,podczasgdy