Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
RozdziałVI
Postęp
Wciąguczterechnastępnychmiesięcynie
wchodziłemwogólepoddachpaniGraham,aonapod
mój,jakkolwiektematjejosobywciążpojawiałsię
wrozmowachżyjącychwokółmniekobiet,amoja
znajomośćzniąnieprzestawałasięrozwijać.
Powtarzanymprzezinnychpłotkomniepoświęcałem
nazbytwieleuwagi,ajedynąistotnązasłyszanąprzeze
mniewieściąbyłoto,jakobypięknasamotnicaodważyła
sięwpewienpogodny,mroźnydzieńwybraćsięwraz
zeswymsynkiemnaplebanię,gdziezastałaniestety
jedyniepannęMillward.Mimowszystkojednakspędziła
tamponoćdługiczas,bowiemobiemiałysobiewiele
dopowiedzenia,apotemrozstawałysięzobustronnym
postanowieniem,żeichspotkanieniebędzieostatnim.
Niedasięukryćjednak,żeMarylubiładzieci,kochające
zaśmatkilubiątych,którzypotrafiąnależyciedocenićich
małeskarby.
CzasamijednakzdarzałomisiępaniąGraham
widywaćnietylkonamszywkościele,leczrównież
pośródwzgórzczytozmierzającąwrazzsynkiem
wjakimśkonkretnymkierunku,czytospacerującą
spokojniezksiążkąwrękupowrzosowiskachalbo
pootaczającychstarydwórposępnychpastwiskach,
podczasgdychłopiecbawiłsięwpobliżu.Przykażdej
takiejsposobnościkiedywtrakciejakiejśsamotnej
wędrówkiczykonnejprzejażdżkiudawałomisięgdzieś
wypatrzyć,zregułyświadomiekierowałemswymi
krokamitak,bynasześcieżkisięspotkały.Lubiłem
bowiemprzyglądaćsiępaniGrahamirozmawiaćznią,
przedewszystkimzaśupodobałemsobiepogawędkizjej