Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Sierżantzniknąłwdomu,weterynarzeodsunęlisięodpłotu,
aBrzeskiprzywołałpsy.Przyszłychętnie,byłowidać,żelubiągo.
Pozorantspojrzałnaniefachowymokiemistwierdził,
żeodwodnioneiwycieńczone.Dawałysięgłaskać,aleniespokojnie
popatrywaływstronęstojącychniedalekoobcych.Byłyczujneiich
zachowaniemogłosięzmienić.PochwiliObańskiwszedłnaposesję.
Chciał,abypsyoswoiłysięznim,możepodeszły,wtedydałobysię
jepochwycić,niewywołującagresji.Jednakbyłynieufneiwarczały,
aletrzymałysięnaodległość,nieatakowały.Byćmożedlatego,
żebyłyosłabione.Mężczyznazmieniłpozycję,przykucnął
naprzeciwkopsówizacząłdonichmówić,potemsięgnąłdokieszeni
irzuciłimkilkasmakołyków.Nieryzykowałpodaniaimtegozdłoni,
zabardzobyłprzywiązanydoswoichpalców.Wilczurychętniezjadły
poczęstunekispojrzaływyczekująconaczłowieka.Możemawięcej?
Trochętobyłonietypowe.Tarasaniejestanizbytufna,anizbyt
łakomaiprzekupna.Byćmożenazachowaniezwierzątmiaływpływ
ostatnieprzejściaalboobecnośćznanegoimdoskonaleBrzeskiego,
któryspokojnierozmawiałzobcym.Obańskiznowuzacząłmówić
doSaszyiMaszy.Słuchały,przekrzywiałyłby,węszyły.Popewnym
czasie„irokez”naichgrzbietachopadłzupełnie,awtedymężczyzna
zdecydował,żenadszedłdobrymomentnanałożenie„lassa”naich
szyje.Poczympoprowadziłlekkoopierającesiępsywrógposesji
iprzywiązałlinkidopłotu.
NiechpanwejdzieipogadaznimipozwoliłBrzeskiemu.
Potemsięnimizajmiemy.Zarazimwodęprzyniosę,tylkozdejmę
tozsiebiewskazałnaswójstrój.
Możemywchodzić?spytałBanach.
Tak,tylkoniepodchodźciedopsów.
Niemamyzamiaru.Technicyweszlidodomu.
Gdysięnapiją,założęimkagańce.Chybaniepiłyprzezkilkadni
stwierdziłpozorant.