Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PiotrMrokRW2010
Lubelskamaskarakotempodwórkowym
Przystanąłemnachwilętużprzeddrzwiamichaty,zastanawiającsię,czynaprawdę
niemainnejopcji.
-Parękilometrówlasuwkażdąstronę-powiedziałakobieta,przekrzykując
zamieć.
Łysynacisnąłklamkęiwepchnąłnajpierwmnie,apotemMarkadośrodka.
Przynajmniejumrzemywsuchymmiejscu,pocieszałemsię.
3.
Nasuficiemigotałażarówka,najwyżejdwudziestka;odziwowystarczałado
oświetleniacałejizby.Staływniejdwałóżkapolowe,stół,kilkakrzeseł,jakieśpółki
ikuchniagazowa,naktórejwdużymgarnkucośbulgotało-szczupły,jasnowłosy
mężczyznawczarnympłaszczumieszałtocośzamaszyście,dzwoniącłyżkąpo
ściankachnaczynia.Wroguwisiałazasłona;pewniekryławychodek.Wpowietrzu
unosiłsięfetor,przebijającyintensywnościąwszystkiesmrodyświata.Miałem
nadzieję,żetoniezawartośćgarnkatakcapiiżenasniąniepoczęstują.Wobecnej
sytuacjitrudnobynambyłoodmówić,nawetmającwperspektywiezatrucieze
sraczkąjakstąddoKrakowskiegoPrzedmieścia.
-Niewiedziałem,żejesttakigruby-stwierdziłblondas,nieprzerywając
mieszaniazupy,czycotambulgotałowśrodkugarnka,podgniłego,skisłego,
zmurszałego.Miałczterdzieściparęlat,apodnosemhitlerowskiwąsik.
-Pokolenieodchowanenahamburgerach,cosiędziwisz-odparłaMaria.
-Tomożebyćtrudniejsze,niżprzypuszczaliśmy-powiedziałkuchcik.
-Ludzienielubiągrubasów.
-Bozadługosięgotują-parsknąłAndrzej.
-Weźcieizamknijciesię,bojakwassłucham,tocośmisięrobi
-zdenerwowałasiękobieta.
20