Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
—Nicniegotowałaś—powtórzyłPiotrzanią.
—Towtakimraziecotojest?Możeszmiwyjaśnić?
—Mężczyznanieprzyjmowałtłumaczeniażony.—Jeśli
tonietywłączyłaśpiekarnik,tokto?Bojaniewidzę
tunikogowięcej.Zastanówsiędobrzenadodpowiedzią,
bozarazmnietujasnyszlagtrafi!
—krzyknął.
—Niepamiętam,żebymcokolwiekwkładała
dopiekarnika—powtórzyłaJoannajużbardziej
stanowczo.
—Niepamiętasz...Typoprostu,kobieto,jesteś
niebezpieczna.Trzebacięleczyć,pókijeszczenikomunic
sięniestało—powiedziałjużspokojniePiotriwyszedł
zsynkiemdołazienki,bygoumyćiprzebrać.
Joannazostałasama.Pozaotwartympiekarnikiem,
ściereczkąwzlewieiniedopitąszklankąwodynastole
wszystkowydawałosiębyćwnajlepszymporządku.Była
pewna,żeniewłączałapiekarnikaaninawetniemiała
wdomumięsanapieczeń,któraprzedchwiląsięspaliła.
Wzięłazesobąszklankęzestołuiwróciładosypialni.
Długoniemogłasięuspokoić.Próbowałazrozumieć,
cosięstało.„Czytracęrozum?Możefaktycznie
powinnampójśćdospecjalisty?”—rozmyślała.Nie
wiedziała,kiedyznowuzasnęła.
Piotrwróciłdośpiącejżony.Długosięwniąwpatrywał.
Obserwował,jakrytmicznieispokojnieunosisiękołdra
najejpiersi.Zawszespałatakspokojnie.„Przepraszam”
—mówiłdożonywmyślach.—„Możemikiedyś
wybaczysz”.Dotknąłjejdługich,jasnychwłosów
zaplecionychwgrubywarkocz.Pamiętał,jakmusię