Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
świadczącegoojegoobecności.Piotrwróciłdosypialni
ijakcodzieńpostawiłżoniegotowepicieprzyłóżku.
*
Mężczyźnisiedzieliprzymałymstoliku
izniecierpliwościączekalinasygnał.Byłojużdobrze
podwudziestejtrzeciej,atelefonBenianadaluparcie
milczał.
Jabymposzedłjużspać...odezwałsięCichy
iszerokoziewnął,ukazującznacznebrakiwuzębieniu.
Możebyśchoćrękązasłaniał?zapytałBenio,
odsuwającsięizahaczającoceratowyobruswróżowe
kwiatki.Pustabutelkapopiwiezachybotałasię
niebezpiecznie.
Ococichodzi?odparłtowarzysz.Jestem
zmęczonypoprostu.Miałbyćtelefonodziesiątej.Dokąd
będziemytaksiedzieć?denerwowałsię.Mychyba
teżmamyjakieśswojeżycie.Nieumawialiśmysię
natakienadgodziny.
Ajakietynibymaszżycie?zaciekawiłsięBenio.
Wydajemisię,żetytylkojesziśpisz.
Jakityjesteśpłytki.Cichyspojrzałprzedsiebie
ipokręciłgłową,wyrażającswojeubolewanie.Jest
jeszczecośtakiegojakżyciewewnętrznepowiedział
zinteligentnąminą.Pełneprzemyśleńiduchowych
rozterektłumaczyłspokojnie.Alecoty,ubogi
człowieku,możeszwiedziećwtemacietakiegożyciaczy
teżprzemyśleńskomentowałCichyilekceważąco
machnąłręką.