Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wświeciepragnęłazakazaćmiwidzeniazYayotem,ale
niemiałaszczęścia.Odsunęłasię,okraszająctenruch
zgrzytemzaciskanychzębów.
Trąciłemkońcamipalcówklamkęigdydrzwiwsunęły
sięwścianę,wszedłemdopokoju.Trzydługie,cichekroki
przeniosłymniedołóżka,naktórymwplątaninieróżnej
grubościprzewodówirurekleżałYayot.Oplatało
gotowszystkoszczelnieniczymkilkawarstwsieci
narzuconejnaciało.Widocznebyłotylkojednooko,
prawe.Pochwili,gdyzacząłmówić,ujawniłasięmała
szczelinkawmiejscuust.Powiekanakrótkoodsłoniła
gałkęoczną,mętnąizkrwawymizaciekami.Szeptbył
niesłyszalny.Pochyliłemsię.Yayotcośmówił,lecz
zrozumiałem,araczejdomyśliłemsię,ocochodzi,
dopieropopiątymchybawysłuchaniutejsamejsekwencji
dźwięków.Spróbowałemnadaćswejtwarzydziarski
wyraziwyprostowałemsię.Uśmiechkosztowałmnietyle
energiicowypchnięcieciężarówkizbłotnistegodołu,ale
udałomisięnakrótkoprzykleićgodotwarzy.
Dobrze,Yay.Będęuważał,napewno.Nieprzejmuj
sięmnąiszybkowracajdoroboty,niestaćmnie
nafundowaniepracownikomwylegiwaniasiętutaj.
Skracajpobytdominimum.No!Kiwnąłemenergicznie
głowąiposzerzyłemuśmiech.Narazie!
Starałemsięnieśpieszyć,specjalniezrobiłem
czterywolnekrokiijeszczewprogupomachałem
dłonią.Dopierogdydrzwisięzamknęły,biegiemruszyłem
donajbliższejtoalety.
Wodabyłazaciepła,choćspłynęłojejkilkadziesiąt
litrównamojątwarzigłowę;lustro,pozorniegładkie
iczyste,wciążodbijałoobcą,rozfalowanątwarz,
aprzynajmniejtwarz,jakiejniechciałbymprezentować
szarą,ozdobionąjaktanitortdwomarodzynkami
rozbieganych,wytrzeszczonychoczu.Wstulonych
dłoniachnieudałosięutrzymaćwięcejniżkilkadziesiąt
kropliwody.Długopiłem.Zużyłemrolkiręcznika.Skutek
byłtaki,jakiegooczekiwałem,czyliżaden.
Nakońcukorytarzaznalazłemdrzwiznapisem:Walter