Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
siedzenieiwpakowałemsięzakierownicę.Zeskrytki
wyjąłemdziewicząbutelkę„Club1999”–alkohol33-
procentowy,najmocniejszynarynkupozameksykańskim
ściganymzurzędubimbrem,stanowczozasłabyjak
namojedzisiejszeemocje.Alejakmiałemwyzbyćsię
dygotudłoniiobrzydzeniazmózgu?Przyjrzałemsię
butelceznamysłem.Dzieńsięzacząłparszywie,jeszcze
sięnieskończył,miałemdozałatwieniatoiowo…
Wkońcuwlałemwustałyk,spłukującjakiśwstrętnyosad
zdziąsełijęzyka.Pociągnąłemjeszczeraz,zapaliłem
pierwszegoodgodzinypapierosaiułożyłemsięwygodnie
wfotelu.Czułemsiępodle,jakpuszkapokonserwach
rzuconazgłodniałemukundlowi–pustyiwylizany
zwszelkichtreści.
Siedziałemtakzkwadrans,zanimzamknąłemdrzwi
ipołożyłempalecnadekonsorzezapłonu.Wyjechałem
zpodwórkawolno,naulicyprzyspieszyłemtrochę,
potem,wmiaręjakzbliżałemsiędocentrumistanjezdni
siępoprawiał,jechałemcorazszybciej.Naskrzyżowaniu
SiedemnastejiStoDwudziestejTrzeciejwysiadłem,
kupiłempaczkęgumyorazbutelkęmatthewsa.
Wyciągnąłemzprzezroczystejrurykubekiwróciłem
dosamochodu,żującgumę.Podjechałemkawałekpod
budkętelefoniczną,komórkanienadawałasię
natęrozmowę.Zaparkowałemobok,wysiadłem
izkubkiemwrękuwszedłemdokabiny.Wyjąłemgumę
zust,poomackuzakleiłemniąobiektywpodsufitem,
apotemprzedziurawiwszypalcemdnokubka,wcisnąłem
gonamikrofon.Wpionowąszparęobokklawiatury
wrzuciłemdwucentówkęistuknąłemwklawiszznapisem
„Police”.Naekraniepojawiłsięumundurowanydyżurny,
rzuciłokiemnaswójekranizobaczył,żejestciemny.Gdy
nieznacznymruchempalcauruchomiłnajbliższypatroler,
powiedziałem:
–Niespieszsiętak,chłopcze.Tuniemająnic
doroboty,niechjadądoruderyoznaczonejnumerem
siedemdziesiątczterynadawnejSześćdziesiątejCzwartej
izejdądopiwnicy.Zlekarzem–dodałemobserwując
gouważnieprzezcałyczas,więcgdylewarękadrgnęła