Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
czekoladowychmichałków,któretakuwielbiał.
Alicjalubiłaoniegodbać.Nieprzeszkadzałojej,
żetoonazarabiawięcej.Rozumiała,żenaukoweambicje
niepozwalająBartkowinarazierozwinąćskrzydeł
finansowo,adroga,którąobrał,jestdługaiżmudna,
jednakwprzyszłościróżnicewzarobkachnapewnosię
zatrą,abyćmożetowłaśnieonwtedyjejpomoże,gdy
zamiastzarabiaćnanieruchomościach,będzie
podejmowałaryzykoprowadzeniawłasnejgalerii.Takibył
planitakąteżwizjęroztaczałprzedniąBartek.
–Zatrzylata–mówił–jajużbędęmiałnakoncietyle
publikacjiibędęnatylepożądanympracownikiemdla
uniwersytetów,żebędąsięomniebiły.Możenawet
wyjedziemyzagranicę.Iwtedy,kochanie,niewPolsce,
alenaprzykładwBarcelonie,otworzyszgalerię.Czyżnie
chciałabyśmiećgaleriiwBarcelonie?
–Chciałabym–wzdychałaAlicja.–Nietylko
wBarcelonie,aleiwPradze,Paryżu,Londynie.Kto
mizabroniotwieraćkolejneikolejne?ZacznęwPolsce,
aleprzecieżświatstoiotworem.
–Otóżto–przytakiwałBartek,wznosząctoast
kieliszkiemkupionegoprzezAlicjęwina.
Kochałago.Niebyłatomiłośćnamiętnaiszalona,
ojakiejczytasięwksiążkachlubjakąoglądawfilmach.
Byłatomiłośćzwyczajna.Alicjatłumaczyłasobie,
żerzeczywistośćfilmowąkreująscenarzyściimiłosne
uniesienianiewielemająwspólnegozprawdziwym
życiem.Cieszyłasięztego,coma.Bartekimponowałjej
swojąwiedzą,obyciem.Lubiłapatrzeć,gdyznosem,
swoimdużymorlimnosem,siedziwksiążkach,
mamrocząccościcho,podczasgdyonaprzeglądała
nalaptopieofertypowierzchnidowynajęcia.Lubiła
wspólnekolacjeiwieczornedysputyprzylampcewina.
Nieoczekiwałaszaleństwa.ZresztąBartekniebył
mężczyzną,któremujakiekolwiekszaleństwabyłyby
wgłowie.Jedynąprzyjemnością,którejulegał,było
jedzenie.Niebylejakie,alewyrafinowane,ciekawe
dania.Niedlaniegoschabowyzkapustą.Alicjadość
szybkoodkryła,żeoczynajbardziejmubłyszczą,gdy