Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Virginiamiałatakściśniętegardło,żeztrudem
przełknęłaślinę.Porazpierwszy,odkądsiępoznali,
poprosił,bymówiładoniegopoimieniu.
–Gavin,jeślijesteśniezadowolony,tomoże
moglibyśmycośzrobićalbojamogłabymcośzrobić,
żebylepiejcisiętupracowało?
–Nicniemożnazrobić.Szczerzemówiąc,nigdzienie
byłbymzadowolonyzpracypozaLekarzamibezGranic.
–Czymogęzadaćciosobistepytanie?
–Oczywiście,alemogęnieodpowiedzieć.
–DlaczegoodszedłeśzLekarzyizatrudniłeśsiętutaj?
Gavinzmarszczyłczoło.Zjegotwarzyzniknął
uśmiech,austazacisnęłysię,tworzącwąskąlinię.
Virginiazaczęłasięzastanawiać,czyodpowie
napytanie.Wciągukilkutygodnijegopracywtym
szpitaluprzekonałasię,żejestzamkniętywsobie.
Utrzymywałkontaktytowarzyskiezniewielkąliczbą
osób,lunchejadałwsamotności,alebardzosprawnie
wykonywałswojeobowiązki.
–Bojestemtupotrzebny–odparłpochwilimilczenia.
Aleniepowiedziałnicwięcej.
DlaczegoodszedłzLekarzy?–spytałasięwduchu.
–Wydajeszsięzakłopotana–stwierdził
pogodniejszymtonem.
–Niejestemzakłopotana–odparła,zastanawiającsię,
kogopróbujenabrać,apotemdodała:–Okej,jestem
niecozakłopotana.
–Przepraszam.Naprawdęniechciałempostawićcię
wtakiejsytuacji.
–Niepostawiłmniepanwżadnejsytuacji,doktorze
Brice.