Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Adalibógniedawałem!–odparłdrugigłos.
–Więcwamukradli.Jeszczelepiej.Potostoiciejak
wiechawstodole?
Zatrzasnąłdrzwiiwyszedłzczworaków.
Zanimpogoniłyzczterechustpobożneżyczenia:
–Bodajcięnajjaśniejszepioruny!Bodajbyśręceinogi
pokręcił!Bodajciętakpośmierciczartnosił!Bodajbyś
oślepł!
Pomimoszczerościtychżyczeńrządcazdrówicały
stanąłnaswymganku.
Zczworakówwyszedłpastuchistróż,adążąc
kuoborom,wylewaliresztężółci.
–Apiesprzeklęty!Siedemskórbyzczłowiekaobdarł
ijeszczebyłobymumało.Niechnopaniumrze,
toweźmiezapłatę.Będziemuzawszystko!Niech
nostarejniestanie,psamigosynowiec[2]wyszczuje.
–Astarapodobnoźle–mówiłlokaj.
–Niedługonaszejmęki.Przepędzimyprzybłędę.
–Onżepodobnoteżkrewnystarej.
–Przypisałsiędobogaczki.Złaskiwzięła,bozdychał
zgłoduzmatką.Ateraz,jaksięwypasł,panaudaje.
Synowiecgoniecierpi!Schudniebestiaprędko,jaktrzeba
będzienachlebzarobićsamemu,zamiastnamiorać!
Zniknęlizawęgłem.Wczworakach,wstancjipisarza
igumiennegorozległasięteżrozmowa:
–Dalibógzamknąłem!Tenłotrpewniełże,bylemieć
okazjędołajania.
–Diabełgonosiwtakipsiczas–dodałgumienny.
–Pewniesięwcaleniekładł,inosięwłóczyłodMarcysi
doMałgosi.Porządnyczłowiek,jaksięwdzieńnapracuje,
śpijakkamień,alejaksięktonaszpiegaiszelmęurodzi,