Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
todiabełwnimsiedziigna!Wychowaliśmysobie
do​pierodrę​czy​ciela!
Dosłużysięonnagrody.Staraledwieżyje,asukcesor
wy​że​niegona​tych​miast.
Możemustaracoza​pi​sze.
Chyba,toćliżejejnogiipełzajakpies.
Anastraktujejakchamów.Choćmytakiesamesługi
płatnejakon.
Oho,fa​na​be​riahrab​ska,agołyjakbicz!
Żebymuktorazzanasoddał,tobyspokorniał.Ale
wszy​scytchó​rze.
Toczemupanniespróbujeszpierwszy?szyderczo
wtrą​ciłgu​mienny.Panteższlach​cic.
Właśniedlategoniechcęnatakimszpiegurąk
wa​lać.
Ijesz​czepy​ta​nie,czybymupando​się​gnąłdotwa​rzy.
Pi​sarzumilkłipochwilioby​dwajza​snęli.
Rządcatymczasemwróciłdostancji,zawołałzasobą
Wartęizabierałsiędoodpoczynku.Obudziłasięjednak
matka,za​kasz​lała,stę​ka​jąc:
Czytoty,Olek?
Ja.Nagumnocho​dzi​łem.
Acosły​chaćwpa​łacu?
Niewiem.Zapewnespokojnie,kiedymałanie
przy​szła.Niechmamaśpi!
Zapanowałacisza.Wichernadworzeszalałiśnieg
zdeszczembiłoszyby,słychaćbyłoniekiedytrzask
łamiącychsięgałęzi.Rządcazasnąłsnemkamiennym,
spokojnyterazdorana.Śniłomusięjakieśpolowanie,
krzyki,na​ganki,gra​nieoga​rów,strzały.Wtemsięock​nął.
ToWartaujadałauokna,wktórektośstukał,amatka