Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział2
Ocknęłamsięprzedbudzikiem.Tejnocynaszczęścieniecier-
piałamnabezsenność.Miałamzatodziwnesny…
Przeniosłamsiędoświata,wktórymmajestatyczniewznosiło
sięponadchmuramistareizniszczonekrólestwo.Zamekoraz
otaczającegodookoławysokieistrzelistewieżeimponowałyswą
wielkością.Staremurywydawałysiętakwiotkie,żeladachwi-
lamogłybyzimpetemrunąćwdół.
Konstrukcjabyłaniezwyklezniszczona.Zrobiłomisiężal
mieszkańców,którzyzpewnościąuciekaliwprzerażeniu,gdy
doszłodoataku.Miejscewyglądałonaniezamieszkałe,aze-
wsządprzytłaczającaciszawprostprzerażała.Niesłyszałamdo-
słownieniczego,żadnychrozmów,żadnegogwaru…Dosłow
-
niepustka…Czasamizawiałledwiewyczuwalnywiatr,unosząc
mojeniesfornerudekosmykiinicpozatym.Dziwniesiętuczu-
łam…Dziwnieznajomo…
Podeszłambliżej,gdyżzauważyłam,żenadbudowląrozpo-
ścierasiębariera,przezktórąmiałamwrażenie,żenicniemoże
sięprzedostaćaprzynajmniejjaniemogłam.Spróbowałamdo-
strzec,coznajdujesięwgłębi,alebyłatakmlecznawkolorze,że
pozaokazałympałacemidomostwamiusianyminaokołoniego
niczegoniezauważyłam.
Naglepoczułam,jakkieszeńodmojejpiżamyrobisięciepła
izaczynaemanowaćniebieskąpoświatą.Co,dolicha?Włożyłam
rękędośrodka,chcącsprawdzić,cosięwniejznajdujeimoim
oczomukazałsięotrzymanywprezencieszafir.
41