Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dobrze,aczytającnapisnabluzce,człowiekmimowolniesię
uśmiechał.
Aniemówiłam,żebędzieszświetniewyglądać?Byłazsie-
bienaprawdędumna.
Patrzącnaswojeodbiciewlustrze,całyczasniemogłamuwie-
rzyć,żetowszystkodlaAdama.Wkońcuspędzimyzesobąchwi-
lę,tylkojaion.Wkońcubędziemymoglispokojnieporozmawiać.
Rozległosięcichepukaniedodrzwi.
Proszęodezwałamsię.
Dziewczynki,copowiecienaśniadanie?Jestjużósmarano
imożemiałybyścieochotęcośprzekąsić?Przygotowałampyszną
sałatkękrabowązgrzankami.Wiem,żebardzolubisz,Maka-
ni.Babciapuściłaoko.Oczywiście,ciebierównieżserdecz-
niezapraszamy,Emmo.Będzienammiło,jakznamizostaniesz.
Uśmiechnęłasiędoniejciepło.
Bardzodziękuję,naprawdę.Skorzystałabymzzaproszenia,
gdybyniefakt,żemuszęuciekaćnalekcjękarate.
Maszlekcjęwniedzielę?zapytałamzdziwiona.
Tak,niestety.Mójmistrzprzeniósłmijewyjątkowonanie-
dzielę,miałjakieśważnesprawydozałatwieniawtygodniu
wyjaśniła.
Wielkaszkoda.BabciaspojrzałanaEmmę.Alemiejmy
nadzieję,żenastępnymrazemzostaniesz.
Oczywiście.Jeślitylkobędęmogła,tojaknajbardziej.
Uśmiechnęłasię.Aterazczasjużnamnie.
Todojutra.
Dojutra.Trzymamkciukirzuciłanaodchodneiwyszła
zpokoju,kierującsięwprostdodrzwiwyjściowych.Dowi-
dzeniapaństwupożegnałasięiwyszła.
49