Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Fińskadzielnicastanowiłaodrębnyświat,którego
centrumwyznaczałzazielenionyryneczekzfontanną.
Przystanęłamprzedniąnachwilę.Fontannabyła
coprawdanieczynnaodzawsze,zatojakzawszeurocza.
Wieńczyłaniewielkafiguraniedźwiadkanaskałce.
Chybazbrązualbotegodrugiegoczegoś,zczegosię
odlewadzwonyalbopomniki…O,zespiżu!
Aprzynajmniejtakmisiękojarzyłatazielonkawapatyna.
Chociażgłowyniedam,boznamsięnatymjeszcze
gorzejniżnadzieciach.Albonapędzeniukoksu.
Niedźwiadekstałnatylnychłapachiwyciągałwąski,
giętkijęzykkuniebu,jakgdybyniemógłsiędoczekać,
skosztujeświeżegośniegu.Wdzieciństwie,ilekroć
przychodziłamtuzmamąalbobabciąnazakupy,czy
tozimowąporą,czywśrodkulata,stawałamprzed
niedźwiadkiemirobiłamtosamocoonwspinałamsię
napalceiwystawiałamjęzyk.Trwaliśmytakprzezchwilę
wlustrzanymodbiciu,apotemuciekałamześmiechem,
zerkającprzezramię,czyniedźwiadeksięzorientował,
żeterazbawimysięwberka,czymożenadalczekał
naśnieg.Gdypotakdługimniewidzeniusięmijałam
gotegoranka,niemogłamsiępowstrzymać,żebynie
wysunąćchoćczubkajęzyka.
Okej,skupsię,samuraju,maszzakupydozrobienia!
Rozchodzącesięodryneczkuuliczkiteżwyglądały
taksamojaktrzy,siedemczynawetdwadzieścialat
temu.Tukwiaciarnia,tammagieldrzwiwdrzwi
zpasmanterią,obokpiekarniaizieleniak,tużzarogiem
apteka,kawałekdalejksięgarniazczęściąpapierniczą
czyteżpapierniczyzczęściąksięgarnianą,zdaniabyły