Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ1
–Jestemporażkąrodzajuludzkiego…–wymamrotałam
doodbiciawszybie.
Mojeodbicieniemiałozdanianatentemat.
Przyglądałomisiębierniezesklepowejwitryny,zaktórą
chudygośćwfirmowejkoszulcepróbowałzrobićcztery
hotdoginarazisięniepomylić.Małaparówka
zmusztardą,dużaparówkazkeczupem,kabanos
zmeksykańskim,białazczosnkowym…Żonglował
bułkamiitubami,popędzanywestchnieniamiklientów,
ajakaśczęśćmnieliczyłapocichu,żechoćjedna
kiełbaskawybierzewolnośćiwystrzeliwpowietrze,
niesionafaląsosu.
–Niemaczegośtakiegojakrodzajludzki–odezwał
siętużobokmniebardzopoważnygłos.–Jestrodzaj
męskiiżeński,i…i…–Tugłoszaciąłsięnachwilę,
próbującprzypomniećsobie,jaktoleciałodalej.
Ażwkońcuobwieściłznieskrywanymtriumfem:–Ibyle
jaki!
–Notojestemporażkąkażdegoznich–odparłam
półgębkiem.