Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zerknęłamwbok.Musiałamsprawdzić,
cotozalepszycwaniakpostanowiłzaczepićsamotną
dziewczynęnadworcuautobusowym.Itonadodatek
metodąnagramatykę.
Okeeej…Byćmożetrochęprzestrzeliłam
zoczekiwaniami.Tenkonkretnycwaniaksięgał
miniewieleponadpasinosiłsandałkizeświecącą
podeszwą.
Nieznamsięnadzieciach,aletamałachybaledwo
cowyrosłazprzedszkola.Tylkowtejkategoriiwiekowej
takakombinacjabrokatu,tiuluipasteliniezostałaby
uznanazaszczytobciachu.Dziewczynkamiałamoże
zmetrdwadzieściawzrostuorazbrakiwuzębieniu
zapewnepotym,jakzjadławszystkierozumy,popijając
łzamipokonanychwrogów.Stonasto.Zapiętnaścielat
będziewweekendydorabiaćwsieciówceimierzyć
klientkitymsamymsceptycznymwzrokiem,jakimteraz
mierzyłamnie.Wzrokiemmówiącym,żeależoczywiście,
zarazpodaeskę,alenajejgusttotakiegoogromu
złudzeńniepomieścinawetemka.Prędzejluźnaikselka.
Wiesz,trudnodyskutowaćzkimśtakim,bezróżnicy,
czyożyciu,czyogramatyce.
Zwłaszczagdymarację.
Odwróciłamsięzpowrotemdowitryny.Dramatyczna
scenkawewnątrzsklepudobiegłajużkońca,żadenhot
dognieucierpiał,więcdoprzyjazduautobusumogłam
conajwyżejkontemplowaćwłasneodbicie.Nic
szczególnego,chociażwsumie…niebyłoźle.Dobrzeteż
nie,jużbezprzesady,aleprzynajmniejniewytarzałamsię
wbrokacie.Zdążyłamteżwyrosnąćztejkrępującejfazy,