Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
oczęta.–Przecieżniezostanąnanoc.
Pokręciłamgłową,zerkającmimochodemnadeskę
rozdzielcząizegarnaniej.Guziknanimmogłam
zobaczyć,bonadalnieodpaliłamsilnika.
–Nanocmożeinie,pewniejednakprzeddziesiątąnie
wyjdą.
–Topodziesiątej.–Uśmiechnąłsięjakośtak
niepewnie.–Umnie.
Że,kurwa,co?!
Rozdziawiłamusta,bopoprostubrakłomisłów.Fakt,
flirtowaliśmyzesobąodkilkumiesięcy.Fakt,był
cholernieprzystojny,apodzabardzodopasowanymi
koszulamigrałycudnemięśnie,którewypracował
nasiłowni.Ifakt,żedoszłamzjegoobrazempod
powiekamiwięcejrazy,niżchciałabymsięprzyznać…
Noale,docholery,miałammęża!
–Maszwyraztwarzy,jakbymciosobiściezajebał
ulubionegokróliczka.–Znowuzaśmiałsięnerwowo.
Nadalniebardzowiedziałam,copowiedzieć,więc
popatrzyłamponadgłowąKrzyśka,naoknagabinetu
Żabińskiego.Taaa,stałtam,jakżywywyrzutsumienia,
żeKowalskazamiastzapieprzaćpojegosuperważny
raport,rozważakonsekwencjeewentualnegobzykanka.
Jezu,Gośka!Oczymtymyślisz?!
–Potempogadamy,okej?–Wybrałamnajlepsządrogę
nateraz,czyliucieczkęprzedpodjęciemdecyzji.–
Żabińskinamsięprzyglądaipewniejużdrepcze
wmiejscu.
Wsiadłamdosamochodu.Krzysiekniepuściłdrzwi,
więcniemogłamichzamknąć.
–Czyliniemówisznie?–dopytywał.
Dodiabła,Kowalska!Powiedznie!
–Krzysiek!Cholera!Spieszymisię!Potem!
Puścił,więczamknęłamautoiruszyłamzpiskiem
opon.GłówniezpowodupulchnejsylwetkiŻabińskiego
wokniejegogabinetu,alerównieżprzez…wybacz,Boże!