Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Dobrze,żemieszkawkarmniku,bodziękitemuniemadużo
doroboty.Całyczasintensywniesięponimrozgląda.
–Oczymmyślisz?–pytam.
–Mogłybyśmygdzieśwyjść?Potrzebujęodreagowaćdzisiejsze
rewelacje.Pracujeszjutro?
–Mamwolne–rzucam,wstajączkanapyipodającjejdłoń.
PoprzejrzeniugarderobyAmyiodwiedzinachwmoim
mieszkaniu,którejesttylkotroszkęwiększeodjejkarmnika,ruszamy
doklubu.Witanasgwarrozmówizapachpiwa.Zajmujemyniewielki
stolikbliskobaruizaczynamysobotniwieczór.Wystarczy,żeAmy
wąchaalkoholiznowuzaczynapłakać.Popierwszymłykusię
opanowuje.Pocieszamją,jaktylkomogę,czylikupujęjejkolejne
drinki.Kiedyjużdochodzidowniosku,żeEdtokutas,codlamniejest
oczywiste,nagleprzypominasobie,żeprzecieżbyłaznimpółroku
inawetwymyślałaimionadladzieci.Głaszczęjąpodłoni,dając
barmanowiznak,żebyuzupełniłjejszklankę.Wkońcujesttak
nawalona,żewydajesięniepamiętać,cosiędziśwydarzyło.Albo
tylkomniesiętakzdaje,boalkoholkrążyrównieżwmoimciele
iwpływanamojedoznaniaempiryczne.
–Tamtenfacetjestfajny–szepczeAmygłośnoiuśmiechasiętak,
jakbybyłaupośledzonaumysłowo.Spoglądamwstronę,którą
wskazała.Widzętylkofilar.
–Któryfacet?–pytamzdezorientowanaitymrazemdokładniej
przyglądamsięjejpalcowi,którymzataczawpowietrzuósemki.
Czekamchwilę,ażwyznaczyazymut,apóźniejspoglądam
wewskazanymkierunku.
–Tyjużniepijesz–stwierdzamkategorycznie,kiedyodkrywam,
żemojaprzyjaciółkawskazałakolesia,którymógłbybyćjej
dziadkiem.Awłaściwiedziadkiemjejdziadka.Czyonnapewnonie
umarłnatymstołku?