Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
czującprzezchwilę,żeżyciemożetrwaćwiecznie,
nigdysięniekończy.
dziwbierze,oczympotraficzłowiekaprzekonać
odrobinasłońca.
Jesieńjużniejestmojąulubionąporąroku.Zwiędłe,
sucheliścieprzestałymnieurzekać.Samaniewiem
dlaczego.
Kończysięautostradazwarstwiznówjedziemy
Drogą66.Świadczyotymgigantycznyastronauta
wzielonymkombinezonie,stojącyprzyszosie.
Tylkopopatrz,John!wołam,gdypodjeżdżamy
doszmaragdowegoolbrzymazpotężnąłepetyną
osłoniętąhełmem,któryprzypominakulisteakwarium.
Żenibyco?mamrocze,prawienieodrywając
wzrokuodjezdni,kompletnieniezainteresowany.
Kiedymijamyrestaurację
drive-in
ostosownie
astronautycznejnazwieLaunchingPad,znówmam
ochotęopuścićszybędosamegodołu.Wtedy
uprzytamniamsobie,żejeżelichcęwystawićtwarz
nawiatrisłońce,niemapowodusiępowstrzymywać.
Ściągamchustkęirozpinamklamerkihełmuzwłókna
sztucznego,wyglądającegojaknaturalne(model:Eva
GaborMiladyII,odcień:wieczornyzmierzch
siedemdziesiątpięćprocentbieliidwadziciapć
czerni),którymijestprzypiętydoresztekwłosówjakiej
takiejgrubości,pozostałychnadkarkiem.Wsuwam
dłońpodperukę,ściągamodtyłudogóryiobnażam
głowę.
Opuszczamszybęiwyrzucamtocholerstwozaokno,
patrząc,jaktoczysięskrajemdrogiipodskakuje
niczympotrąconezwierzę.Cozabłogaulga!Nie