Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
siedzeniapodnimdłużejniżmusiał.Musiał,gdysłyszałgłosyludzi
odstronyłąki.Zdarzałosiętorzadko,prawiewcale,chybadwa,trzy
razyjeusłyszał.Aitomożemusięzdawało.Nikttędyniechodził,nie
byłodokąd.Aleprzecieżktoś,kiedyś,mógł.
DlategoMuszkawolałbyćostrożny.Wprawdziewmiejscu,
wktórymsiedziałzazwyczaj,teżmożnabyłobyćostrożnym,iłąkę
stamtądbyłowidaćlepiej,leczniejasnapotrzebaschowaniasiętam,
gdzieścianytworzązamkniętyczworobok,anieprostewodkrytej
przestrzeni,byłasilniejszaniżniechęćdownętrzazaczerwonym,
szachulcowymmurem.Cuchnącegoczymś,czegoMuszkaniepotrafił
określićżadnymporównaniem.Smródbyłmdły,duszącyinie
wiadomoskąddochodziłnajbardziej.Odścian,czyspodzardzewiałej
blachyzasłaniającejdółpodjednąznich.Muszkausiłowałgokiedyś
oświetlić,wrzucającdośrodkakawałekzapalonejgazety.Aleprócz
tego,żesmródzgasiłogień,niedałotonic.
Muszkanigdyniepróbowałwchodzićdodołu.Niedlategonawet,
żebałsięznaleźćtamcoś,czegowolałbynieznajdować,aledlatego,
żezdawałomusię,żeklapa,nawetgdyotwartąprzywali
kamieniem,zatrzaśniesięiniktgojużnigdynieodnajdzie.Kusiłogo,
bysprawdzić,czytaksięstanie.Imożeztegopowodu,anie
zewzględunaodórczyprzegniłedeskiniby-dachu,zaglądał
doczworobokurzadko.Terazjednak,naprzekór,przyciąganymyślą,
żebezzapałekzaglądaniedodołuniemasensu,ajużschodzenie
dośrodkabyłobygłupotą,postanowiłchoćbydotknąćtego
podrażnionegopragnienia.Ukaraćsięzazgubionezapałki.Sprawdzić,
czytobędzietak,lękzakończonybłogimiupajającymzarazem
poczuciemulgi.Gdybymiałzapałki,byłobyjakzawsze,cotamjest
wśrodku,czegowśrodkuniema.Ateraztampójdzie,bochce.Bonie
chce.
Przechodzącprzestrzeńdzielącąjegomiejsceodczworoboku,
wsłońcu,któretuuderzyłonagleiostro,jakbywykorzystującto,
żewyszedłzcienia,poczułrównieraptowne,niespodziewaneukłucie.
Pewności,żeniejestsam.
Byłotouczucietakzaskakujące,żeniezdążyłsięnimnaprawdę
zaniepokoić.Wszedłmiędzyczerwoneściany,schylającodruchowo