Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
awarkotjadącychsamochodówmiarowopotęgował
narastającypośpiech.
Tradycyjnieo6ciszęwięziennychkorytarzyrozszarpał
ostrykrzykdzwonka,budzącskazańcówzesnu.
Tutaj,wtymhermetycznymświecie,każdydzieńbyłjak
kopiapoprzedniego.Schematwykutyprzezżelazne
regulaminykreowałmonotonnąrzeczywistość.
Rzeczywistośćtegoświata.
Dochodziła7.15.
Nawięziennymparkingusześćzielono-żółtych
autobusów,będącychwłasnościązakładukarnego,
stałogotowychdoodjazdu.Wkażdymznichoprócz
kierowcyznajdowałosięsześciuuzbrojonych
strażnikówidwudziestuośmiuskazańcówodzianych
wstalowoszareuniformy.Chwilępóźniejpokaźnych
rozmiarówbramawyjazdowawykonanazlitejstali,
górązawieszona,adołemwpuszczonamiędzyszyny,
otworzyłasięgłośnymzgrzytem.Hałasrozjeżdżających
sięnabokiwrótspłoszyłstadogołębisiedzących
napobliskimdachu.Przerażoneptactwowpanice
poderwałosiędolotui,nerwowotrzepocząc
skrzydłami,zatoczyłowprzestworzachkrąg
iposzybowałowkierunkumiasta.
Autobusyjedenzadrugimwolnowyjeżdżały,
opuszczającsmutnątwierdzęodkupienia,ipłynnie
wtopiłysięwświatpodrugiejstroniemuru.Niektórzy
zwięźniów,niczymturyścibiorącyudziałwegzotycznej
wycieczce,pożeralioczymazmieniającysięwmiarę
jazdykrajobraz.Natomiastinni,mającydłuższy"staż"
niżichwspółtowarzysze,patrzylispokojnym,
beznamiętnymwzrokiem,naktóregodnieczaiłysię
smutekitęsknotazawolnością.
Kolumnapojazdówrozbiłasięnakolejnym
skrzyżowaniu.Czterypierwszepojechałyprosto,adwa
pozostałeskręciływprawoi,zniknąwszyzazakrętem,