Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
naswojejdrodze.Arnoldaniewporęopanowałanagłanieśmiałość.
Urwałwpółzdaniawnajbardziejniezręcznymożliwysposób.
OdstronytrawnikadobiegłoBlanchestuknięciemłotkaokulę
iśmiechtowarzystwawywołanyjakimśbłędemsirPatricka.Cenne
sekundyuciekały.MiałaochotęwytargaćArnoldazauszy
zanierozsądnąobawęprzednią.
Awięcpowiedziałaniecierpliwiegdybymspojrzałapanu
wtwarz,cobymzobaczyła?
Arnoldwykonałdrugiskoknagłębokąwodę.Odparł:
Zobaczyłabypanienka,żepotrzebujęniecozachęty.
Zmojejstrony?
Tak,jeśliłaska.
Blancheobejrzałasięprzezramię.Domekletnistałnawzniesieniu,
którepokonywałosięschodami.Graczynapołożonymwdole
trawnikubyłosłychać,aleniewidać.Ktośmógłpojawićsię
niespodziewanyladachwila.Blanchenasłuchiwała.Niesłychaćbyło
odgłosuzbliżającychsiękrokówzapanowałaogólnacisza,apotem
dałosięsłyszećkolejnestuknięciemłotkaokulęioklaski.SirPatrick
byłuprzywilejowany.Najprawdopodobniejpozwolonomuspróbować
porazdrugiitymrazemmusięudało.Tooznaczałokilkusekundowe
wytchnienie.BlancheponowniespojrzałanaArnolda.
Proszęuważaćsięzazachęconegoszepnęłainatychmiast
zniemożliwymdowykorzenieniakobiecyminstynktemsamoobrony
dodaławpewnychgranicach!
Arnoldporazostatnirzuciłsięnagłębokąwodę,tymrazem
nasamodno.
Proszęuważaćsięzakochanąwypaliłzupełnie
bezgranicznie.
ByłopowszystkimsłowapadłyArnoldwziąłBlanchezarękę.
Iznówprzekoradelikatnegouczuciadoszładogłosusilniejniż