Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
niemówiącjużopofatygowaniusiępoddrzwi.Wiedział
zresztądoskonale,żebyłobytozupełniebezcelowe,
boprofesor,zajętymetalowąpłytką,itakniewpuściłby
nikogodomieszkania.Azresztątenktośjużpewnie
odszedł…
Trąba,któryprzebywałuprofesoraodponadtrzech
lat,niczemusięniedziwił.Wychowanynaukowo,niebał
sięnawetkota.Potrafiłotwieraćsobielodówkę,włączać
telewizor,wyłączaćradio,rozgryźćzębamipuszkę
konserwiwyssaćskondensowanemlekoztubki.Szczekał
rzadkoiniechętnie.Nienauczyłsięnatomiastprzychodzić
nawołanieiprzynosićkapci,aletotylkodlatego,żenie
widziałtakiejkonieczności.Naswoimlegowisku
znajdowałodczasudoczasuprzeróżneśrubkiitrybiki,
zlodówkiwyciągałzaplątanetamsworznieidruty,
wniczymtojednakniemąciłojegowrodzonegospokoju
izgodynaprawiewszystko,codziejesiędookoła.
Nawetteraz,kiedyprzedjegonosemrozbiłasię
szklankazzimnąherbatą,niezareagowałprzerażeniem,
tylkoodsunąłsięodrobinęwbok,uważając,żebynie
pomoczyćsobieucha.
Dojednegotylkoniemógłsięprzyzwyczaić:
dorobotaimieniemBartek,któregoprofesorniedawno
skonstruowałiwciążulepszał.Metalowapłytka,nadktórą
siedziałjużtrzecidzień,wyjętabyławłaśniezbrzucha
tegostwora.Robotmówił,chodził,siadałikładłsię,
sprzątał,gotowałkluskiimleko,atakżeczyściłbuty.
Potrafiłpewnierobićjeszczeiinnerzeczy,aleitaktego,
codotejporyumiał,byłostanowczozadużonanerwy
Trąby.