Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
NIEDZIELA,6XII1970R.
PROLOG
Nieżyła.
Leżałanatrawnikużółtymbrzuszkiemdogóry.Maleńkaklatka
piersiowanieporuszałasięjużwgóręiwdółwrytmieoddechu.
Sikorkawogólesięjużnieruszała.Sztywnowyprostowanenóżki,
szerokootwarteoczyidelikatnieuchylonydzióbeksprawiały
wrażenie,jakgdybyjejżyciezakończyłosięnagle,bezpożegnania,
przerwanewjednymmomencie.
Aletaksięniestało.
Umarłazzimna,ajejagoniatrwaładługo.
Zamarzła.
Tonieprawda,żeśmierćzwychłodzeniajestbezbolesna.
Bynajmniej.Przyzamarzaniunapoczątkudrętwiejąnajwrażliwsze
inajbardziejodsłonięteczęściciała.Czujesięwówczaspotwornyból.
Późniejnastępujespięciemięśni,sztywność.Nakońcupojawiająsię
problemyzoddychaniemikrążeniem.Sercepompujekrewzcoraz
większymwysiłkiem,bezskuteczniepróbującogrzaćiutrzymać
funkcjeżyciowegłównychorganówmózgu,płuc.Aleniejest
wstanie.Wkońcu,powoli,oddechstajesięcoraztrudniejszy,płytszy,
wreszcieustaje.Organizmsiępoddaje.Wydajeostatnietchnienie.
Iwtakiwłaśniesposóbumarłaona.
Mimożedokarmiał.
Mimożeoniądbał.
Mimowszystko.
Umarła.
Sikorkaumarła.
Dlaczegotyniemalujesz?!Zprogudomuzabrzmiał
rozgniewanygłosojca.
Przepraszam,tato,jatylkonachwilęwyszedłemdoogrodu,żeby
dokarmićsikorki.
Iletymaszlat,żebysiębawićwtakiebzdury?!Ojcieczsurową
minąwyszedłnaganek.JesteśnastępcąWojciechaWeissa,masz
malować!